Do Bielska-Białej zawitał na krótko przed ważnym etapem rywalizacji w siatkarskiej Lidze Mistrzów zespół z Kędzierzyna-Koźla. Myśl o znacznie istotniejszym meczu pucharowym sprawiła, że mistrzowie Polski nie pokazali w hali pod Dębowcem swojego „maksa”. Wystarczyło to jednak co ciekawe do wygranej z gospodarzami bez straty seta, ale... wcale tak być nie musiało.

W premierowym secie ZAKSA grała bez polotu, w dodatku z olbrzymią liczbą błędów własnych, którym w owym fragmencie naliczono gościom aż 13. Bielszczanie przeciwstawiali im co mieli najlepszego, punktowali w ataku i efektownymi blokami, doprowadzając do dwóch piłek setowych przy stanie 24:22. Tu jednak drżały im ręce, by wspomnieć zepsutą zagrywkę Bartosza Cedzyńskiego, czy pomyłkę w ataku Olega Krikuna.

Druga partia była wyrównana jeszcze do stanu 20:19 dla podopiecznych Andrei Gardiniego. Gdy losy seta decydowały się, dla odmiany Wiaczesław Tarasow posłał dwa ataki poza boisko, co umożliwiło ekipie ZAKSY wygraną 25:20.

Set kolejny rozpoczął się od planowego prowadzenie przyjezdnych 5:0, równie szybko jednak z tonu lider rozgrywek Plus Ligi spuścił. I to na tyle, że BBTS zbudował pokaźną przewagę 23:18, a nawet... 24:20. Wówczas Łukasz Wiśniewski i Sławomir Jungiewicz „czapami” i udanymi kontrami doprowadzili do gry na przewagi, w której bielski zespół ponownie frajersko uległ faworytowi nie zdobywając już choćby „oczka”.

BBTS Bielsko-Biała – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (24:26, 20:25, 24:26)

BBTS:
Peacock, Cedzyński, Łukasik, Krikun, Tarasow, Siek, Jaglarski (libero) oraz Bucki, Maciończyk, Janeczek
Trener: Gradowski