Gdyby mecz trwał trochę dłużej...
Przez długi okres czasu Góral kontrolował przebieg meczu ze Skałką Żabnica. Zespół Dominika Natanka "przebudził się" jednak w końcówce, lecz było to za późno, aby odmienić losy spotkania.
- Nasze zmiany były in plus, Górala wręcz przeciwnie. Gdyby mecz trwał 10 minut dłużej, może udałoby się nam zremisować. Góral jednak zdominował pierwszą połowę, w której nie mieliśmy nic do powiedzenia i do zaważyło na losach meczu - przyznaje Dominik Natanek, szkoleniowiec Skałki.
Istotnie, zespół z Istebnej zdominował wydarzenia w pierwszych trzech kwadransach, co szybko zostało udokumentowane w rezultacie. W 13. minucie Andrzej Kąkol zdecydował się na strzał sprzed "16" i okazało się być to trafną decyzją - piłka po delikatnym rykoszecie wpadła do bramki. W 30. minucie Góral prowadził już 2:0, gdy Dariusz Juroszek przeprowadził indywidualną akcję z prawej strony, minął dwóch rywali i przymierzył w tzw. krótki róg. Prowadzenie drużyny z Istebnej mogło być jednak bardziej okazałe. W 40. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Mirosław Łacek. Krzysztof Romański w tej sytuacji faulował Kąkola.
Druga połowa była nieco ciekawsza dla oka kibica. Także przez to, że do głosu zaczęła dochodzić Skałka. Swoje szanse mieli Natanek, Dariusz Chowaniec czy Karol Wolny, który trafił w słupek. Po stronie Górala "aluminium" obił Andrzej Kukuczka po strzale głową. Iście ciekawa była końcówka spotkania. Wspomniany Kukuczka zamknął na 5. metrze dogranie od Andrzeja Łacka. To jednak nie zakończyło spotkania. W 88. minucie gola kontaktowego dla gospodarzy zdobył Chowaniec, zamieniając na gola korner. W doliczonym czasie trafił Igor Jarco przytomnie odnajdując się w podbramkowym zamieszaniu. Na więcej jednak Góral nie pozwolił i mecz zakończył się wygraną tej drużyny w stosunku 3:2.
- Mecz mieliśmy pod kontrolą przez 80 minut, gdzie raz za razem tworzyliśmy sytuacje pod polem karnym przeciwnika, który próbował się odgryzać kontrami, ale świetnie była dysponowana formacja defensywna. Od 80 minuty zostaliśmy skarceni za brak zamknięcia meczu. Dwie bramki po stałych fragmentach, które uskrzydliły zespół z Żabnicy. Teoretycznie zginęliśmy od własnej broni (uśmiech). Ogólnie jestem bardzo zadowolony z gry zespołu, budowania akcji, tylko trzeba takie mecze zamykać wcześniej, a potem drużyna poczuła krew i się robi nerwowo. Dobrze że to była końcówka. Teraz krótki odpoczynek i Smrek Ślemień. Chcemy kontynuować bardzo fajną rundę już do końca zmagań - mówi Dariusz Rucki, szkoleniowiec ekipy z Istebnej.