Rezygnacja z usług trenera Krystiana Odrobińskiego to efekt postawy piłkarzy Spójni poniżej oczekiwań w obecnym sezonie ligowym. Porażka domowa 3:4 z niżej notowanym MKS-em Lędziny, poniesiona minionej soboty, ostatecznie przesądziła o decyzji władz klubu. – Przyznam, że jestem zaskoczony momentem, w którym doszło do rozstania. Szkoda, że stało się to po meczu, który kończyliśmy w składzie 10-osobowym przy ogromnych problemach kadrowych. Wcześniej były jednak takie, które mogliśmy wygrać. Jest przykro, bo pracowało się tu fajnie i złego słowa nie mogę powiedzieć na to, jak klub funkcjonował w czasie, gdy byłem trenerem Spójni. Ciągnęliśmy „wózek”, mimo iż momentów trudnych nie brakowało, kiedy do mojej dyspozycji była wąska kadra – opowiada były już szkoleniowiec landeczan.
 


Jak przyznaje Odrobiński, wicemistrzostwo IV ligi śląskiej z sezonu 2020/2021 to największe trenerskie osiągnięcie podczas pracy w Landeku. – Zbudowaliśmy taki zespół, że długo walczyliśmy z Odrą Wodzisław o awans do III ligi. To historyczny sukces dla klubu, a dyplom, który wisi na ścianie jest tego potwierdzeniem – mówi z satysfakcją szkoleniowiec, który na stanowisku wytrwał stosunkowo długo, jak na trenerskie realia, bo aż 3,5 roku. Jose Mourinho mówił kiedyś, że trener po 3 latach sam powinien odejść i zmienić otoczenie. Nie posłuchałem go i wyszło, jak wyszło – uśmiecha się Odrobiński.