Konfrontacja w Żywcu od samego początku była meczem, w którym piłkarskiej jakości nie brakowało. Wystarczył kwadrans, by obie drużyny stworzyły sobie znakomite okazje na zdobycie gola. Już w 1. minucie Marcin Jasiński pomylił się strzelając na bramkę Górala, to samo po stronie wiślan uczynił z ostrego kąta Szymon Płoszaj. Gospodarze prowadzenie objąć mogli (a nawet powinni) za sprawą szans określanych mianem stuprocentowych Grzegorza Szymońskiego. Jeden ze strzałów napastnika końcami palców przeniósł nad poprzeczkę golkiper WSS Wisła, drugiej minął cel nieznacznie. Góralowi udało się jednak w końcu zdominować środek pola, czego następstwem była zasłużona zaliczka do pauzy. Nieźle zapowiadającą się kontrę gości zniweczył Jasiński, po przechwycie na uderzenie z dystansu zdecydował się Maciej Wojtyła, któremu w uniesieniu rąk w geście radości dopomógł jeszcze koszmarny błąd Przemysława Szalbóta.

Tempo wiślanie podkręcili dopiero w drugiej części, demonstrując w pełnej krasie swój ofensywny potencjał. Mowa oczywiście m.in. o Płoszaju, rozgrywającym dziś w wiślańskich barwach ostatni mecz ligowy. W 59. minucie najlepszy strzelec „okręgówki” otrzymał podanie od Dawida Mazurka, by plasowanym strzałem w „krótki” słupek zaskoczyć Miłosza Michalskiego. Dorobek napastnika mógł być bardziej okazały po upływie kilku kolejnych minut. Dwukrotnie Bartłomiej Rucki idealnie asystował Płoszajowi, ten jednak mylił się główkując z bliska. Aż wreszcie w 68. minucie dominacja ekipy z Wisła została potwierdzona rozstrzygającym trafieniem. D.Mazurek dośrodkował do Dariusza Ruckiego, który „na raty” ulokował futbolówkę między słupkami. I choć owa sytuacja miała dla rozdziału punktów znaczenie decydujące, to nie znaczy, że w końcowych fragmentach potyczki nie działo się nic godnego uwagi. Najlepszą sposobność dla żywczan, by wyrównać zaprzepaścił Szymoński, którego próba z narożnika pola karnego nie była dostatecznie precyzyjna. Przyjezdni usiłowali postawić kropkę nad „i”, ale strzał Jakuba Kubicy po rzucie wolnym obronił M.Michalski, zaś wypad Sebastiana Juroszka spalił na panewce po niewłaściwej decyzji rezerwowego, który zresztą sekundy przed finiszem osłabił swój zespół po czerwonej kartce.

Najistotniejszym dla wiślan było natomiast zgarnięcie ważnych punktów. – Wywalczyliśmy je po ciężkim boju, którego tu spodziewaliśmy się. Cieszy, że pokazaliśmy sporo dobrego futbolu – ocenił trener Tomasz Wuwer, który już wyczekuje z zespołem niedzielnego finału pucharowego z LKS '99 Pruchna.

Protokół meczowy poniżej.