- Ten mecz był festiwalem nie wykorzystanych sytuacji z naszej strony. Szacunek dla zawodników, że z wyniku 0:2 wyszliśmy na 2:2, ale wiadomo było, że remis nas nie satysfakcjonował. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę i przegraliśmy - przyznał niepocieszony po końcowym gwizdku trener KS-u, Arkadiusz Rucki, 

 

Premierowa odsłona spotkania przebiegła bez bramkowych "łupów", choć nie oznacza to, że na placu gry nie działo się nic. Stroną przeważającą była ekipa z Międzyrzecza, która stworzyła sobie kilka ciekawych sytuacji strzeleckich. Bliski trafienia był m.in. Dawid Ogrocki czy Mieczysław Sikora - ten drugi został zatrzymany z bliskiej odległości przez bramkarza "dwójki" LKS-u. Przyjezdni nie stworzyli natomiast większego zagrożenia ekipie z Międzyrzecza. Paradoksalnie można rzec, iż międzyrzeczanie największe zagrożenie wyrządzili sobie sami... 

 

W 57. minucie goście wyszli niespodziewanie na prowadzenie, wykorzystując nieporozumienie Mariusza DusiaPawłem Górą. Niespełna 10 minut później "Goczały" prowadziły już 2:0, ponownie po błędzie w defensywie KS-u. Gospodarze jednak nie zamierzali schować głowy w piasek. W 72. minucie sygnał do odrabiania strat pięknym trafieniem dał Jarosław Krzanowski, a chwilę później ponownie był remis po trafieniu A. Ruckiego, który zrobił pożytek z dogrania od Konrada Kudra. Ostatni akcent strzelecki należał jednak do gości. Zespół z Goczałkowic składnym kontratak odebrał KS-owi wszelkie nadzieje na tytuł mistrzowski w tym sezonie.