Przez bardzo długi czas utrzymywał się wynik remisowy Ruptawie, gdzie miejscowa Granica podejmowała Drzewiarza Jasienica. Beskidzki IV-ligowiec po dobrym spotkaniu do domu wraca... z niczym.

Drzewiarz Spojnia rr

Niesamowity przebieg miał dzisiejszy mecz w Ruptawie. Podopieczni Wojciecha Jarosza na swoim koncie mają zmarnowane dwa rzuty karne, cztery sytuacje sam na sam oraz - a może przede wszystkim - porażkę, po tym jak rywale byli w ich polu karnym zaledwie dwa razy. Ale od początku.

W premierowych 45. minutach z "jedenastki" pomylił się Adam Kozielski. Doświadczony snajper Drzewiarza zrekompensować mógł się dwukrotnie, ale zawodził w sytuacjach sam na sam. Wiara w zwycięstwo jasieniczanom wróciła w drugiej połowie spotkania. W 60. minucie Dawid Studencki otworzył wynik potyczki po stałym fragmencie gry. A jeżeli dodamy do tego, że następnie z "wapna" zawiódł Maksymilian Wojtasik, a bramkarz Granicy popisał się fantastyczną paradą po uderzeniu Studenckiego, to wszyscy spodziewali się, iż kolejne gole przyjezdnych są kwestią czasu. Niestety, w 87. minucie Granica pokazała jak rzuty karne należy wykorzystywać, a w ostatniej akcji meczu wykorzystała gapiostwo defensywy Drzewiarza i strzelając drugiego gola zapewniła sobie trzy punkty.

- To nie Drzewiarz przegrał dzisiejsze spotkanie, tylko wygrał je bramkarz Granicy. Był dzisiaj po prostu niesamowity. Ciężko mówić mi o dzisiejszym spotkaniu. Dwa niewykorzystane rzuty karne oraz dwie stracone bramki w końcówce spotkania obrazują wszystko - komentuje niepocieszony Wojciech Jarosz, szkoleniowiec Drzewiarza.

Granica Ruptawa - Drzewiarz Jasienica 2:1 0:1 Studencki (60') 1:1 (87') 2:1 (92')

Drzewiarz: Szymala - Chojnacki, Studencki, Gola, Basiura, Kuder (81' Gajda), Romanowicz (46' P.Łoś), Piela, Łoś, Wojtasik, Kozielski Trener: Jarosz