
Piłka nożna - IV liga
Good luck and have fun, czyli trenerzy przed debiutem
Już w najbliższy weekend odbędą się pełne kolejki w IV lidze śląskiej oraz Bielskiej Lidze Okręgowej. W naszym beskidzkim gronie podczas świąteczno-noworocznej sjesty i późniejszego okresu intensywnej pracy, dochodziło do wielu zmian. No wiecie - kluby zatrudniały nowych trenerów a trenerzy nowych zawodników. Co ciekawe, wszystkie zmiany na ławce trenerskiej, które miały miejsce, nastąpiły w klubach z dolnej połowy tabeli. A to przecież scenariusz rodem z topowych lig na świecie z naszą ekstraklasą na czele. Podsumowanie roszad przedstawiamy w naszej strefie Z PRZYMRUŻENIEM OKA.
Dawno w naszym małym zakątku piłkarskim, jakim są Beskidy, nie doszło do tak licznych zmian trenerskich podczas jednej przerwy pomiędzy rundami. Karuzelę otworzył jeszcze pod koniec jesiennych zmagań Sławomir Machej, którego zastąpił Daniel Flejszman. Po chwili dołączył do niego Wojciech Gumola i panowie stworzyli duet, lecz oficjalnie opiekunem zespołu pozostawał ten pierwszy. Były szkoleniowiec Rekordu Bielsko-Biała, tudzież rezerw Górnika Zabrze oficjalnie szkoleniowcem (samodzielnym) Tempa został dopiero w grudniu. Na efekty profesjonalizmu w Puńcowie nie czekaliśmy długo. Zespół wzorem m.in. właśnie III-ligowców wybrał się na krótkie zgrupowanie, które odbyło się na bielskich obiektach. - Nie jest to rzecz niezbędna na tym poziomie rozgrywkowym, ale bardzo pomocna. W 2 dni zrobiliśmy więcej niż przeważnie w tydzień. Mieliśmy do dyspozycji świetne warunki. Widać, że drużyna robi postęp. Mnie jednak osobiście najbardziej cieszy w tym to, że chłopaki podeszli do tego obozu ambitnie, pozwalniali się z pracy, pozmieniali plany. Ważny był także element integracji - stwierdził Gumola, którego wiarygodność tej wypowiedzi podkreśla oczywiście zwłaszcza te ostatnie zdanie.
Wraz z ostatnim meczem w 2018 roku z funkcji trenera zrezygnował Damian Kaźmierczak. I choć działacze długo przekonywali go do zmiany decyzji, to ten pozostał nieugięty. Ostatecznie podjął się tego wyzwania, bo tak należy określić trenowanie zespołu z Rajczy, Tomasz Fijak, który jesienią... był piłkarzem Koszarawy Żywiec. - Muszę przyznać, że nigdy nie myślałem, że będę trenerem Soły. Cieszę się jednak, że tu trafiłem, choć pracy czeka nas sporo. Ta drużyna słynie z wytrzymałości oraz siły, a ja jednak preferuję zajęcia z piłką. Powiedziałem więc swoim zawodnikom, aby hantle już odstawili na bok i zaczęli więcej zajęć z futbolówką - żartował Fijak.
Roszada nastąpiła także w Kończycach Małych, gdzie z posadą pożegnał się Piotr Szwajlik. Beniaminek po 17. meczach ma na swoim koncie raptem 4 punkty i zamyka ligową tabelę. Dla niektórych utrzymanie zespołu z Kończyc Małych to "mission impossible". Nie uważa tak jednak Paweł Juchniewicz, który odważnie deklaruje, że jego drużyna będzie walczyć do końca. Jak to mówią, “good luck and have fun” panie trenerze.
Pierwsza odsłona tego sezonu Bielskiej Ligi Okręgowej to spore rozczarowanie także dla klubu z Chybia, który zajmuje 15. miejsce. Nic więc dziwnego, że Mariusz Adaszek wytrzymał tylko do końca października. Później w jego dres wskoczył Artur Wiewióra, ale było to rozwiązanie tymczasowe. Działacze zdecydowali bowiem, że lepsze dni dla Cukrownika ma przynieść Sławomir Machej.
Udanego debiutu na ławce trenerskiej nie zaliczył także Witold Wawrzyczek. LKS Pruchna - dla byłego piłkarza m.in. niemieckich Energie Cottbus, Dynamo Dresden, greckiego Diagoras Rodou tudzież polskich topowych klubów, jak Ruch Chorzów oraz Cracovia - okazała się zbyt wielkim wyzwaniem. Czy takim nie będzie dla Tomasza Wróbla? Życzymy, aby nie, choć zadanie czeka go niełatwe.
Udanego debiutu na ławce trenerskiej nie zaliczył także Witold Wawrzyczek. LKS Pruchna - dla byłego piłkarza m.in. niemieckich Energie Cottbus, Dynamo Dresden, greckiego Diagoras Rodou tudzież polskich topowych klubów, jak Ruch Chorzów oraz Cracovia - okazała się zbyt wielkim wyzwaniem. Czy takim nie będzie dla Tomasza Wróbla? Życzymy, aby nie, choć zadanie czeka go niełatwe.
Intensywne poszukiwania nowego trenera trwały również w Bestwince. A że kto szuka ten znajdzie, to zespół przejął nie byle kto, wszakże Tomasz Duleba. Szkoleniowiec znany z pracy w Rekordzie, Skrzyczne Lipowa czy Czarnych Jaworze ma wiosną w Bestwince po prostu... niczego nie zepsuć. Beniaminek po rundzie jesiennej zajmuje przecież 12. miejsce w tabeli. Tomasz Żuzałek zrobił w tym klubie kawał roboty, lecz z powodów osobistych musiał zrezygnować. Duleba zadebiutował w sobotę, choć miło tego meczu nie będzie zapewne wspominać. Beniaminek przegrał bowiem z rezerwami Rekordu 1:4.
Do zmiany na ławce trenerskiej doszło także w IV lidze. Zmiany, której od dłuższego czasu można było się spodziewać patrząc przez pryzmat atmosfery w drużynie i ostatnich wypowiedzi Macieja Mrowca. Były już szkoleniowiec "Fiodorów", znany jest wszem i wobec ze swojej ambicji. Potwierdził to zresztą na naszych łamach. - Zawsze chciałem grać o coś. Nie interesuje mnie walka o 12. miejsce. A na to się zanosiło - powiedział wymownie Mrowiec. Przekaz prosty - gramy o czubę albo cześć i czołem i szukajcie nowego coacha.
Dlatego klub z Radziechów i Wieprza szukać musiał. Ponoć jednym z pierwszych nazwisk, jakie przewinęło się w głowach działaczy IV-ligowca był Łukasz Błasiak. “Dobra, no to dzwonimy” - powiedział zapewne jeden z nich. - Prezes Juraszek zadzwonił do mnie wczoraj, a dziś doszliśmy już do porozumienia. Nie zastanawiałem się długo, ponieważ nie ma dużo czasu. Wkrótce przecież rusza liga - zauważył słusznie Błasiak, dla którego będzie to powrót do seniorskiej piłki w roli szkoleniowca. Przed laty prowadził bowiem rezerwy ekstraklasowego wówczas Podbeskidzia.
Patrząc przez pryzmat wielkości zmian, które miały miejsce w naszym środowisku, wraz ze zbliżającą się rundą wiosenną rodzi się wiele pytań. Zastanawiamy się m.in. która drużyna zaskoczy, a która rozczaruje? Pierwsze odpowiedzi poznamy już po kilku kolejkach. Tymczasem panowie trenerzy, jak to powiedział Cezary Pazura w popularnym Kilerze - “let's go to the work”.