Nie tak miał wyglądać powrót na ring Tomasza Adamka. Popularny „Góral” przyjął w sobotnią noc mnóstwo ciosów z pięści ukraińskiego przeciwnika, co równoznaczne było z trzecią w karierze porażką.

Adamek_Tomasz Walka wieczoru w Sands Casino Resort w Bethlehem zapowiadała się bardzo ciekawie. Niewiadomą była natomiast forma Tomasza Adamka. Bokser z Gilowic zapowiadał, że jest odpowiednio przygotowany i wciąż poważnie myśli o dotarciu do pojedynku o mistrzowski pas wagi ciężkiej. Te plany zweryfikować miał niepokonany na zawodowych ringach Ukrainiec Wiaczesław Głazkow...

Od początku walki to rywal „Górala” przejął inicjatywę, nękając Polaka zwłaszcza ciosami z lewej ręki. Już przed półmetkiem pojedynku w narożniku Adamka pojawił się lekarz, by ocenić stan mocno opuchniętej twarzy gilowiczanina. W szóstej rundzie wreszcie to nasz zawodnik przejął inicjatywę, ale na punkty przegrywał wyraźnie. Dramatyczna dla pięściarza z Gilowic była runda numer osiem. Na głowę Adamka spadła seria ciosów i tylko niesamowita odporność sprawiła, że nie doszło do nokdaunu. W końcowych rundach na nic zdała się większa aktywność, bo Ukrainiec spokojnie przebieg potyczki kontrolował. Miał świadomość przewagi na punkty, co orzekli po 12 rundach sędziowie. Ich werdykt był jednogłośny – 117:111, 117:110, 116:112.

Zasłużone zwycięstwo Głazkowa, który może stanąć niebawem przed szansą walki o mistrzostwo świata. „Góral” na salonach raczej już nie zagości...