
Dramaturgia maksymalna
Jak doszło do tego, że piłkarze z Wilkowic wyjechali z Czańca bez jakiejkolwiek zdobyczy? O racjonalne wytłumaczenie - nie sposób.
To było przednie widowisko, które trzymało w napięciu do końcowych sekund derbowej potyczki. Goście mieli czego żałować po ostatnim gwizdku sędziego, bo sami sobie swoją bardzo dobrą sytuację skomplikowali. Prowadzili od 16. minuty – kontry Mateusza Fiedora, który solowy rajd optymalnie sfinalizował. Owszem, w 30. minucie piłkarze LKS-u w zamieszaniu wyrównali, ale przełom meczowych połów był popisem zawodników GLKS Nacomi. W 43. minucie Dominik Kępys dograł do Fiedora, który uprzedził wszystkich rywali, a 120. sekund po zmianie stron Kępys popisał się fenomenalnym strzałem z gatunku „stadiony świata”, dając drużynie z Wilkowic konkretną przewagę.
Niekorzystny rezultat zmusił gospodarzy do bardziej żwawych ataków. Mogli za to zostać skarceni. Sytuacji „oko w oko” z bramkarzem nie wykorzystał Kacper Śleziak, spudłował także Kępys, a i okazje Marcina Byrtka winny przynieść wilkowiczanom jakiś zysk. Tymczasem... W 57. minucie fatalny błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnił Jonatan Mędrek, czego nie zaprzepaścił rasowy snajper, jakim jest Oleg Apanchuk. W 81. minucie czaniecki zespół wyrównał, gdy niepilnowany Bartłomiej Borak dopełnił formalności przy rzucie rożnym. Atrakcyjności spotkaniu dodał fakt, że w końcowych minutach nie było żadnego kunktatorstwa, a w ślad za dążeniami do wygranej pojawiły się dogodne sytuacje. Kluczowe było to, że Byrtek z 5. metrów nie trafił do siatki, a w odpowiedzi dokładnie to uczynił w 93. minucie Filip Żuchniewicz, zadając dotkliwy cios drużynie przez większość meczu kontrolującej boiskowe wydarzenia.
– Kończymy sezon w takich sobie nastrojach. Trzeba przyznać, że znów czkawką odbijają się nam kadrowe niedostatki. Zapewne obecność w składzie kilku zawodników ponownie grających w naszych rezerwach, miałaby korzystny wpływ na rezultat. Są przed nami pewne przemyślenia i decyzje z tym związane, bo od pewnego czasu cierpieliśmy w meczach V-ligowych – klaruje Krzysztof Bąk, szkoleniowiec GLKS Nacomi.