
Górale poprawcie się!
Dla mnie ostatnie dni to na szczęście nie tylko gorycz, smutek i rozczarowanie po porażce Górali z Żubrami, ale też o wiele więcej sportowych wrażeń. I to wcale nie takich przykrych, jak oglądanie „popisów” graczy TS Podbeskidzie.

W ten czwartkowy wieczór jednak sportowa opatrzność nade mną czuwała. Nie dałem się zwieść mojej miłości do futbolu i oczekiwanymi emocjami. Pozostałem w miejscu pracy mimo, że niemal w okna przyświecały mi jupitery z Rychlińskiego. Czwartek dla ligowego futbolu?! Dla mnie to żenada organizatorów ligowych rozgrywek. Albo te żałosne ligowe maratony, które nas czekają. Teraz we wrześniu, a później w październiku. Przez kilka tygodni nie ma dnia bez meczu Ekstraklasy. Gdzie tradycje ligowych, piłkarskich weekendów? Gdzie rodzinne planowanie wyjścia z synem na mecz? Gdzie mikrocykle szkoleniowe tak ważne dla piłkarzy? Wszystko nie ma znaczenia. Liczą się tylko zyski z transmisji telewizyjnych.
W piątek uzupełniłem sobie wiedzę o meczu Górali z Jagą. Niestety to kolejna żenada Górali. To był piąty mecz tych drużyn na szczeblu Ekstraklasy. Na wszystkich byłem. Wszystkie dokładnie pamiętam. Kto zna moje felietony pisane od 20 lat ten wie, że mam trzy piłkarskie miłości. Bayern Monachium – wiadomo da sobie radę. Jagiellonia – jak widać też. No i Górale – z nimi jest kiepsko. Dla mnie mecze Górali z Żubrami to niezwykłe spotkania. Każdemu towarzyszy dreszczyk emocji. Dla mnie obserwatora piłki nożnej, kibicującego piłce nożnej m.in. w USA, Korei i Japonii nieobecność na meczu czwartkowym była trudna do zniesienia. Ale jeszcze bardziej koszmarny był występ Górali w meczu z Żubrami.
W przeszłości było różnie. Pierwszy historyczny mecz Podbeskidzia w Ekstraklasie był właśnie z Jagiellonią w Bielsku-Białej. Jagiellonia z Czesławem Michniewiczem na trenerskiej ławce i Tomaszem Frankowskim na boisku w tropikalnej ulewie zremisowała w Bielsku 2-2. Tuż przed Bożym Narodzeniem, w tym samym roku, po golach Ziajki i Sachy Górale triumfowali w stolicy Podlasia 2-0. Kolejny sezon i znowu inauguracja. Górale w Białymstoku przegrywają 1-2. Niezasłużenie. Po znakomitej grze. Pechowo tracą w ostatnich minutach bramki. No i początek rundy cudów. Wiosna 2013. Pogrom Jagiellonii w Bielsku 4-0. I teraz ten czwartkowy koszmar. Wszyscy wokół powtarzają, że to 0-1 to najniższy wymiar kary. Ten mecz wyglądał tak, jakby grały zespoły z różnych piłkarskich poziomów. Górale zostali zdeklasowani przez Żubry. Po prostu nie wiem dlaczego jest taki obraz naszej drużyny. Czyżby, co byłoby najgorsze, nie ma w niej piłkarskiej jakości ? Nie wiem. Oby nie.
A miłe chwile ostatnich dni? W telewizji i na żywo rośnie nam, jak na drożdżach i pięknieje nasz nowy stadion miejski. Z jednej strony radość, satysfakcja, z drugiej strony sporo problemów naszego znakomitego BKS-u z tym związanych. Wynika to z bliskiego sąsiedztwa nowego obiektu ze sportową infrastrukturą klubu. Rodzi to wiele znaków zapytania, niepewności i wiele kwestii, na które czym prędzej trzeba odpowiedzieć, by to sąsiedztwo i współpraca dla dobra bielskiego sportu przebiegała zgodnie z oczekiwaniami i inwestorów, i klubu. Wielką przyjemność i sportową satysfakcję sprawiły mi zadowolone i uśmiechnięte twarze bielskich siatkarek, jakie widziałem po zakończonym treningu, na czele z moimi ulubienicami Karoliną Ciaszkiewicz i Małgosią Lis. Tak samo pozytywnie naładowało mnie spotkanie z Waldemarem Adamczykiem. Optymistą, mającym wielkie plany na przyszłość dla klubu Podbeskidzie. Pozytywnie myślącym człowiekiem. Koordynatorem spraw biznesowych Podbeskidzia.
Te miłe i sympatyczne obrazki, one zrekompensowały mi koszmar czwartkowego meczu. Sport jest cudowny. A piłka nożna szczególnie. I ta beskidzka, bo ciągle bywam na stadionach w Żywcu, Czańcu, Wapienicy i na bielskiej Górce, a jak sędziuje mój syn Romek, te piłkarskie mecze to również jest sympatycznie, sportowo i rodzinnie. Bo na sport i piłkę patrzę nie tylko przez pryzmat punktów, ale i jako sposób na relaks, przyjemność i rodzinne spędzanie czasu. Aż korci, by zagrać na boisku, jak przed tygodniem w Szczakowej z Bielskimi Orłami z okazji 90-lecia tamtejszego klubu. A więc piłka nożna jest piękna. I ta ekstraklasowa i ta nasza beskidzka. Ale prośba: Górale poprawcie się! Macie na to szanse już w poniedziałek w Szczecinie.
Ze sportowym pozdrowieniem Sławomir Wojtulewski