Powody do radości

Kiedy boiskowy zegar wskazywał 26. minutą piłkarze LKS-u Pogórze prowadzili już ze Strażakiem Dębowiec 3:0, a przebieg gry jasno optował za pewnym zwycięstwem gospodarzy. – Jesteśmy zadowoleni, jak mecz się potoczył i z tego, jak graliśmy pod względem taktycznym. Stwarzaliśmy sobie dużo okazji i to cieszy najbardziej – przyznaje na wstępie trener Łukasz Hanzel, wskazując zarazem na indywidualne pozytywy. – Przełamał się Krystian Danel, który w poprzednich meczach też miał swoje okazje. Teraz wykończył dogranie z głębi pola Michała Czakona. Swoją wartość miał też gol Piotra Ćwielonga po przemyślanej akcji zespołowej. Ładnym uderzeniem bramkarza Strażaka pokonał Adrian Borkała. Plusów było naprawdę sporo, kontrolowaliśmy to spotkanie – opowiada trener a-klasowego wicelidera.

Goście moment zadowolenia mieli tylko w 65. minucie, gdy Emil Zegadło skorygował rezultat na 3:1, ale zamiast nawiązania kontaktu wkrótce pogórzanie odzyskali zaliczkę sprzed przerwy trafieniem Marcina Bomskiego. Jedyny „kamyczek do ogródka” to zmarnowany jeszcze w premierowej części rzut karny Piotra Basińskiego, który skalę porażki ekipy z Dębowca mógł zwiększyć. – To niebezpieczna drużyna, która swoje atuty ma i sądzę, że jeszcze punkty będzie w tym sezonie urywać przeciwnikom – stwierdza Hanzel.

Zasłona dymna?

– Widziałem, czytałem, ale może jest to jakaś zasłona dymna? Pewne jest, że każdy chce wygrać ligę, aby później choćby organizacyjnie przymierzyć się do tematu gry na wyższym szczeblu rozgrywkowym. Skupiamy się na sobie, bo dogoniliśmy wprawdzie lidera mającego przewagę na półmetku ligi, ale marginesu błędu już nie mamy – tak do wczorajszego wywiadu z Alanem Pastuszakiem, jednym z czołowych zawodników lidera z Kończyc Małych, odnosi się nasz rozmówca.

Czy mistrz jesieni będzie gotowy, aby w razie pozostania na szczycie sprostać wyzwaniom gry w lidze okręgowej? Tego na ten moment nie wiemy, w każdym razie w niedzielę podopieczni trenera Łukasza Agaty dopisali do swojego dorobku 3 „oczka” po konfrontacji wyjątkowo trudnej. O triumfie ekipy z Kończyc Małych przesądził w 89. minucie Sebastian Pustelnik, przełamując opór ambitnego rywala z Bąkowa. – Graliśmy tydzień wcześniej ze Zrywem. Przyszło tam sporo nowych zawodników i zmienił się ten zespół diametralnie. Spacerek to nie był, więc fakt trudnego meczu dla LKS-u Kończyce Małe nie jest zaskoczeniem. Generalnie dla ligi to dobre, że więcej jest drużyn potrafiących w miarę regularnie zdobywać punkty – analizuje szkoleniowiec zespołu z Pogórza.

Świetna wiosna

O takiej mówić można w przypadku Błyskawicy Kończyce Wielkie, której wiosenny dorobek przedstawia się najbardziej okazale spośród wszystkich ligowców w A-klasie. Wyjazdowe 6:0 w Rudniku, odniesione m.in. dzięki hat-trickowi niezawodnego Andrzeja Krausa, to rozstrzygnięcie spodziewane. Większe zainteresowanie budzić musi fakt, że Błyskawica w tym sezonie zagra jeszcze z tercetem plasującym się na podium. Komu punkty odbierze, ten z dużym prawdopodobieństwem tytułu nie zgarnie...

– Z Beskidem Brenna zagramy w najbliższej kolejce, a później odrobimy zaległość przeciwko Iskrze Iskrzyczyn. Oba zespoły są w mojej ocenie jakościowe. Zwłaszcza Iskra ma udaną rundę i gdyby stworzyć tabelę tylko z uwzględnieniem wyników meczów rewanżowych, to również plasowałaby się w jej „czubie” – ocenia Hanzel. A bezpośrednie starcie Iskry z Beskidem wypadło na korzyść tej pierwszej z drużyn, która między 24. a 30. minutą gry strzeliła aż 3 bramki.

W Pruchnej po łup maksymalny sięgnął Strażak Pielgrzymowice. Dla niektórych obserwatorów stanowić to może wynik niespodziewany, ale gdy ma się w swoich szeregach takiego snajpera, jak notujący właśnie hat-tricka Adam Lebioda, to o zwycięstwach nawet w delegacjach można realnie myśleć.

Wyniki 21. kolejki:
LKS '99 Pruchna – Strażak Pielgrzymowice 1:3 (1:1)
LKS Pogórze – Strażak Dębowiec 5:1 (3:0)
Cukrownik Chybie – Błękitni Pierściec 1:0 (0:0)
LKS Rudnik – Błyskawica Kończyce Wielkie 0:6 (0:5)
LKS Kończyce Małe – Zryw Bąków 2:1 (1:0)
Iskra Iskrzyczyn – Beskid Brenna 4:2 (3:0)

TABELA/TERMINARZ