- Byliśmy dobrze nastawieni na to spotkanie, pierwsza połowa wyglądała bardzo obiecująco. Popełnialiśmy jednak proste błędy, za które Drzewiarz nas brutalnie skarcił, mimo iż w dzisiejszym meczu postawił na proste środki - mówi Arkadiusz Rucki, szkoleniowiec BKS-u. - Zawodnicy konsekwentnie realizowali plan. Czy były nim proste środki. Tak, gdyż wiedzieliśmy, że BKS ma problemy w obronie i to chcieliśmy wykorzystać - dodaje natomiast trener Drzewiarza, Konrad Kuder.

 

Nie był to mecz, w którym któraś ze stron chciała się nadmiernie otworzyć. Wszelkie ofensywne próby były dość niemrawe. Po stronie BKS-u swoje szanse odnotowali Karol LewandowskiMykola Markov. W szeregach Drzewiarza groźnie główkował natomiast Sebastian Bieńko. W 36. minucie nadszedł czas na "konkret". Mariusz Duś zgrał piłkę do Mateusza Wajdzika, a ten dopełnił formalności. Drzewiarz tym samym skorzystał na wcześniejszej, prostej stracie bialskiej Stali. Ta natomiast mogła odpowiedzieć w końcówce pierwszej połowy jednak dobra akcja nie zakończyła się happy endem. 

 

Czas grał na korzyść Drzewiarza, a gdy gospodarze zdobyli drugą bramkę niemal zdominowali boiskowe wydarzenia. W 69. minucie Tomasz Stokłosa "na raty" pokonał Jana Syca. BKS się otworzył, przy czym nie zagroził znacząco defensywie miejscowych, natomiast mógł się narazić na stratę kolejnej bramki. Szanse ku temu nie wykorzystali m.in. Stokłosa oraz Dawid Ogrocki i ostatecznie Drzewiarz zwyciężył w hitowym starciu 2:0, przez co wykorzystał potknięcie GLKS-u i wskoczył na fotel lidera.