Dwóch snajperów błysnęło dzisiaj w Wiśle. Umiarkowane powody do satysfakcji ma Krystian Strach, który najpierw uderzeniem w długi róg dał prowadzenie gospodarzom, następnie doprowadził do wyniku 2:2 strzałem z obrębu pola karnego. W lepszym humorze niewątpliwie mecz kończył Mateusz Hernas. Były król strzelców żywieckiej A-klasy za pierwszym razem futbolówkę do celu skierował głową w długi róg, za drugim wyprowadził gości na prowadzenie wykańczając kolejne dośrodkowanie z bocznego sektora. – Przełamał i odblokował się nasz napastnik. Zdobył w A-klasie ponad 40 goli, a to o czymś świadczy. Piłka go szuka w polu karnym – mówi nam Daniel Bąk, trener Koszarawy.

Popisy snajperów dają nam wynik 2:2, natomiast mecz 4:3 wygrali goście. Pierwszy gol w Wiśle to „dzieło” Pawła Michałka, który zanotował „swojaka”. Przyjezdni na bezpieczny dystans odskoczyli wobec bramki meczu. Mariusz Kosibor w 62. minucie zdjął pajęczynę z „świątyni” Andrzeja Nowakowskiego. W 66. minucie, przy wyniku 2:4, nadzieje w serca kibiców gospodarzy wlał Jakub Niemczyk, który wygrał pojedynek sam na sam z Rafałem Pawlusem.

Pokazaliśmy w tym meczu nasz potencjał w ofensywie. Szkoda straconych goli, ale wywozimy trzy punkty z ciężkiego terenu. Przed meczem taki wynik brałbym w ciemno. Na pewno był to pojedynek atrakcyjny dla kibica – podsumowuje trener Bąk.