O przywołanej wygranej bestwinian przesądziła jedna bramka, dziś też kibice byli świadkami zaciętego boju, ale goli padło więcej. Przed przerwą drużyny wymieniły po ciosie. W 18. minucie „rekordziści” w okamgnieniu skontrowali gospodarzy, którzy źle wykonali rzut rożny. W następstwie szybkiego wypadu sam przed bramkarzem znalazł się Artur Różycki, kierując piłkę obok bezradnego Adriana Granatowskiego. W 30. minucie piłkarze LKS-u odpowiedzieli. Z bocznego sektora boiska asystą popisał się Adrian Miroski, a przejmujący futbolówkę Szymon Święs precyzyjnie strzałem prawą nogą wyrównał rezultat. Goli w tym fragmencie meczu mogło być więcej, kilkukrotnie, lecz bez finalnego błysku kotłowało się wszak w pobliżu obu „świątyń”.

Po pauzie trafienia odnotowała już tylko jedna drużyna, choć bynajmniej nie zdominowała ona całkowicie przebiegu gry. – Byliśmy bardziej skuteczni od przeciwnika i wykorzystaliśmy nasze sytuacje. To cieszy, bo kadrowo byliśmy osłabieni – zaznacza trener LKS-u Sławomir Szymala, nawiązując do absencji Michała Gacka, Krystiana Makowskiego i Marcina Gołębia.

Wracając do meritum – wygraną 3:1 ekipy z Bestwiny przypieczętowali Bartłomiej Feruga, z bliska wieńczący w 56. minucie akcję Mateusza Włoszka, oraz inny zmiennik Wojciech Lisewski, który w 85. minucie dobił piłkę „wyplutą” przez Jana Syca.