Forma drużyny z Ustronia rośnie. O ile sparing z Cukrownikiem wygrany przez Kuźnię aż 16:1 nie do końca mógł zweryfikować rzeczywisty potencjał ustronian, tak potyczka z czołową ekipą III-ligi, a mianowicie LKS-em Goczałkowice-Zdrój już jak najbardziej. Szczególnie, że ten przyjechał w najmocniejszym składzie. Od początku mecz toczył się w wyrównanym tempie i obie ekipy szukały kombinacyjnej gry. Konkretniejsi w swych poczynaniach byli jednak gospodarze, którzy w 16,. minucie objęli prowadzenie za sprawą trafienia obrońcy, Cezarego Ferfeckiego, który przytomnie odnalazł się pod bramką rywala po rzucie rożnym bitym przez Bartosza Iskrzyckiego. 

Po przerwie Kuźnia nie była zespołem zepchniętym do defensywy. Mało tego, mogła podwyższyć rezultat. Strzał Dariusza Ruckiego został w ostatniej chwili wybity przez defensora LKS-u, a z kolei Mateusz Wigezzi minimalnie pomylił się w sytuacji sam na sam i tak ustronianie dowieźli korzystny rezultat do ostatniego gwizdka arbitra. 

Najbardziej jestem zadowolony z naszej gry defensywnej. W tym aspekcie widać mały progres – powiedział po meczu Mateusz Żebrowski, trener Kuźni.