
Piłka nożna - Puchar Polski
III-ligowiec "za burtą". Gol byłego zawodnika przesądził
Spójnia Landek zameldowała się w finale Pucharu Polski podokręgu Bielsko-Biała. Jest to owoc wygranej nad III-ligowym Rekordem.
Dwa lata temu landeczanie sprawili niespodziankę w finale Pucharu Polski podokręgu Bielsko-Biała, sięgając po trofeum kosztem drużyny z Cygańskiego Lasu. Wówczas jednak zwycięzcę wyłonił konkurs "jedenastek", dziś wszystko rozstrzygnęło się regulaminowym czasie gry.
Początek meczu nie zwiastował, iż "rekordzistom" może się wydarzyć coś złego w tym starciu. W 5. minucie groźnie główkował Marcin Wróbel, lecz napastnikowi Rekordu zabrakło minimalnie szczęścia. Podobnie jak Dawidowi Jampichowi chwilę później, również po strzale głową. Trzeba jednak oddać Spójni, iż bardzo dobrze funkcjonowała formacja defensywna tej drużyny w pucharowym starciu. Nie oznacza to bynajmniej, że podopieczni Krystiana Odrobińskiego postawili przysłowiowy "autobus" ...
W 75. minucie Bartosza Kucharskiego pokonał były zawodnik Rekordu. Kamil Jaroś przytomnie odlazł się w polu karnym po stałym fragmencie gry. Jak się okazało, był to gol na wagę awansu do finału. Bielszczanie nie zdążyli odrobić strat, a i też ciężko było im tego dokonać w "10". Nie była to jednak konsekwencja czerwonej kartki. Kontuzji doznał Mateusz Gleń, który musiał przedwcześnie opuścić boisko.
Początek meczu nie zwiastował, iż "rekordzistom" może się wydarzyć coś złego w tym starciu. W 5. minucie groźnie główkował Marcin Wróbel, lecz napastnikowi Rekordu zabrakło minimalnie szczęścia. Podobnie jak Dawidowi Jampichowi chwilę później, również po strzale głową. Trzeba jednak oddać Spójni, iż bardzo dobrze funkcjonowała formacja defensywna tej drużyny w pucharowym starciu. Nie oznacza to bynajmniej, że podopieczni Krystiana Odrobińskiego postawili przysłowiowy "autobus" ...
W 75. minucie Bartosza Kucharskiego pokonał były zawodnik Rekordu. Kamil Jaroś przytomnie odlazł się w polu karnym po stałym fragmencie gry. Jak się okazało, był to gol na wagę awansu do finału. Bielszczanie nie zdążyli odrobić strat, a i też ciężko było im tego dokonać w "10". Nie była to jednak konsekwencja czerwonej kartki. Kontuzji doznał Mateusz Gleń, który musiał przedwcześnie opuścić boisko.