Unia narzuciła mocne tempo od pierwszego gwizdka sędziego. – Zostaliśmy zepchnięci do defensywy mniej więcej przez okres 10. minut, ale poradziliśmy sobie z tym. Później gra się wyrównała i potrafiliśmy wyprowadzać groźne kontry – opowiada Tomasz Kocerba, który dowodził poczynaniami piłkarzy Spójni w zastępstwie za Mateusza Wranę.

Przeciwnik zdołał jednak prowadzenie w 34. minucie objąć i było ono obiektywnie rzecz ujmując – zasłużone. Podobnie, jak przypieczętowanie wyższości III-ligowca po pauzie, gdy po licznych zmianach w składzie drużyna z Landeka radziła już sobie gorzej. Gole Unia zdobywała za sprawą stałych fragmentów – rzutu rożnego w 55. minucie i „11” w 90. minucie po faulu Piotra Lorka.

O częściowe zniwelowanie dystansu reprezentant IV ligi śląskiej mógł również się pokusić – tu na wspomnienie zasługują rajdy Kamila Hutyry, którego podania wzdłuż bramki nie dały jednak pożądanego efektu. Siła rażenia Spójni była zresztą ograniczona, w składzie zabrakło m.in. Bartosza RutkowskiegoMateusza Skrobola. – Nie zamierzamy się tym tłumaczyć. Za nami sparing bardzo wartościowy – mówi Kocerba.