
Indywidualności zrobiły różnicę
To mecz słusznie wzbudzający w każdym sezonie ligowym olbrzymie emocje. Wskazanie faworyta w batalii Błyskawicy z Beskidem łatwe zarazem nie było.
Ten zdawał się wyklarować w premierowym kwadransie. 13. minuta okazała się feralna z perspektywy skoczowian, bo Konrada Krucka po rzucie rożnym Bartosza Szołtysa i zgraniu Krzysztofa Koczura pokonał z bliskiej odległości Błażej Bawoł, pieczętując pewniejszy start meczu w wydaniu drogomyślan. Nic sobie nie robiąc ze stosunkowo szybkiego łupu Błyskawicy, goście niemal natychmiast zabrali się do nadrabiania strat. Dobrą szansę, by wyrównać miał w 19. minucie Marcin Jaworzyn, którego uderzenie sparował Krzysztof Michałowski. Kwadrans później wysiłki Beskidu zostały nagrodzone. Gol był konsekwencją zmysłu i umiejętności Michała Szczyrby, który bezpośrednio z kornera „wkręcił” futbolówkę do bramki rywala. Nie był to koniec indywidualnych popisów zawodników ze Skoczowa. W 42. minucie z lewej strony boiska Kamil Kotrys dograł do Damiana Szczęsnego, który sprytnym i dokładnym strzałem dał swojemu zespołowi prowadzenie tuż przed pauzą.
Wyrównana pierwsza część z nagłym zwrotem akcji zwiastowała dalszy ciąg emocji. Tych – w przeciwieństwie do goli – faktycznie nie zabrakło. Podopieczni trenera Krystiana Papatanasiu mogli zapewnić sobie co najmniej remis, ale wzorem inauguracyjnego spotkania przeciwko Tempu Puńców zawodzili w obliczu „świątyni” przeciwnika. Zwłaszcza w 70. i 72. minucie przyjezdni wybrnęli z nie lada opresji przy sytuacjach „oko w oko” z K. Kruckiem. Wpierw poprzeczkę ostemplował Mariusz Saltarius, a następnie golkiper Beskidu zastopował Marcina Jasińskiego. Im bliżej końca potyczki, tym bardziej chaotyczne były próby drogomyślan, z kolei drużyna mająca skromną zaliczkę niebezpiecznie kontrowała, vide uderzenie Jakuba Krucka w poprzeczkę w minucie 87. W doliczonym czasie gry o centymetry od wyrównania był Łukasz Halama, który posłał piłkę w... spojenie słupka z poprzeczką.
Emocje zapewnił także... arbiter spotkania. Piłkarzom obu ekip pokazał łącznie aż 14 żółtych kartek, a „cegłą” za nadmiar upomnień środowy występ zwieńczył w 88. minucie Jasiński.