Sparing zakończył się bowiem zwycięstwem podopiecznych Sebastiana Gierata. Jak dotąd w parze z dobrą grą nie szedł korzystny wynik, ale tym razem było inaczej. O tym, że Bory rozstrzygną mecz na swoją korzyść mogła zwiastować już pierwsza połowa, gdy przejęły inicjatywę i kontrolę nad meczem. Na wstępie okazje nie zakończyły się zdobyczami bramkowymi, ponieważ na drodze do celu, jak w przypadku testowanego zawodnika, stawał słupek, albo świetnie dysponowany 16-letni bramkarz rezerw Orła Krzysztof Biegun. Swoją drogą postawa młodego golkipera wzbudziła uznanie wielu zawodników i obserwatorów spotkania. Orzeł? Także stworzył swoje sytuacje, ale próby Michała Dudy Adriana Lejawy nie pozwoliły objąć prowadzenia ich zespołowi.

 

 

Worek z bramkami otworzył się za to w drugiej odsłonie. Duże znaczenie miało wejście na boisko Roberta Motyki. Doświadczony skrzydłowy Borów w 55. minucie okazał się najsprytniejszy w polu karnym, gdy z 16. metra strzelał Adrian Dobija, a bramkarz odbił futbolówkę. W 65. minucie prostopadłą piłkę zagrał Damian Sanetra, a Motyka „zabrał się” z piłką z prawej strony boiska, wbiegł z futbolówką w pole karne i nie dał szans golkiperowi na skuteczną interwencję. Na 3:0 podwyższył Rafał Duraj i premierowe zwycięstwo Borów w okresie przygotowawczym stało się faktem.

 

- Z naszej perspektywy sparing był bardzo pożyteczny. Moi zawodnicy, którzy w tym sezonie będą walczyć o awans do „okręgówki” mogli się zmierzyć z jej etatowym reprezentantem. O ile w pierwszej połowie byliśmy dobrze zorganizowani i udawało się neutralizować atuty Borów, dobrze przesuwać formacje i bronić dostępu do własnej bramki, to po pierwszym golu w nasze poczynania wkradło się trochę niepewności. Konsekwencją były kolejne stracone gole. Rywal prowadził grę, był lepszy i wygrał zasłużenie - podsumował Maciej Skolarz, szkoleniowiec rezerw Orła.