– Totalnie zostaliśmy zdemolowani i nie ma się co usprawiedliwiać problemami kadrowymi. Dla niektórych zawodników było to najzwyczajniej zderzenie z IV ligą i mocnym fizycznie rywalem. Niech ta weryfikacja będzie dobrą nauką na przyszłość – mówi Tomasz Górkiewicz, szkoleniowiec bielskiej „dwójki” Podbeskidzia.

Już sam początek meczu zwiastował poważne problemy gości podczas świątecznej wyprawy. Z egzekwowanych stałych fragmentów do 5. minuty piłkarze Przemszy obili słupek i poprzeczkę „świątyni” strzeżonej przez Krystiana Wieczorka. Między 11. a 33. minuty gole sypały się, niczym z rogu obfitości – wszystkie dla pozytywnie nakręconych gospodarzy, którzy z owej ścieżki nie zeszli aż do końca potyczki. Ich licznik strzelecki wyniósł na finiszu 6, w tym najokazalej siatkę „dziurawił” autor hat-tricka Michał Hornik, który niniejszym wyczynem szczycić się mógł już w 51. minucie spotkania. Co ciekawe, łącznie aż 4 bramki dla siewierzan padły w konsekwencji stałych fragmentów.

Żadnym punktem zaczepienia dla łatwo tracącego gole Podbeskidzia II, nie okazało się trafienie honorowe. W 72. minucie akcję braci – Piotra Krzysztofa Twardosza zwieńczył perfekcyjnie Klaudiusz Jurek.