SportoweBeskidy.pl: Czy gra na niższych szczeblach ligowych trochę „na siłę” po 12 maja ma w ogóle sens?
Bożydar Iwanow:
Użyłeś określenia „na siłę” i faktycznie to słowo pasuje do sytuacji. Od początku pandemii byłem zdania, że najlepsze rozwiązanie to zakończenie rozgrywek w niższych ligach. Choćby po to, aby każdy z zawodników, którzy w wielu przypadkach nie utrzymują się z gry w piłkę, mógł się skoncentrować na swojej pracy i zwyczajnie pilnować własnej egzystencji. Kluby też mogłyby zejść z kosztów, które przecież ciągle w jakimś stopniu ponoszą. Piłkarze trenują indywidualnie, więc de facto wykonują część swoich obowiązków. Są zatem podstawy, żeby im płacić. A tak można było czas spożytkować na poukładanie spraw na przyszłość i to zarówno jeśli chodzi o zawodników, jak też kluby. Trzymanie wszystkich w tak dużym zawieszeniu i oczekiwaniu nikomu nie jest potrzebne.

SportoweBeskidy.pl: Jeśli koniec sezonu – to według ciebie zaliczyć wyniki z pierwszej rundy czy jednak „skasować” cały sezon?
B.I.:
Zachowałbym tabelę po ostatniej rozegranej kolejce w danej lidze. Trudno. Musimy mieć na względzie, że sytuacja jest naprawdę wyjątkowa i nie ma precedensu. Trzeba się z tym pogodzić. Ale kluczowe kwestie do rozstrzygnięcia zostawiłbym jednak poszczególnym ligom oraz klubom. To ich rozgrywki, więc sami powinni decydować, choć mam świadomość, że o jednolity głos będzie ciężko.

SportoweBeskidy.pl: Co w takim razie z awansami i spadkami?
B.I.:
Awanse jak najbardziej należałoby przyznać zgodnie z tabelami. Nagrodzić za uzyskany wynik sportowy w części ligi trzeba. Nikomu zarazem nie odbierałbym prawa do pozostania w lidze. Takie rozwiązanie można uznać za mniejsze zło, a to w mojej opinii jest obecnie korzystniejszym wyborem.