– Przeciwnik był dziś lepszy, mimo że to my jako pierwsi strzeliliśmy gola – przyznaje Tomasz Kocerba, pod którego wodzą Spójnia wystąpiła w Tychach. Istotnie w 22. minucie goście doczekali się gola. Zanim Miłosz Misala trafił głową do siatki po wrzutce Bartosza Rutkowskiego, landeczanie przetrwali napór zawodników tyskich rezerw.

Z dobrych momentów dla Spójni to jednak byłoby na tyle. W 36. minucie gospodarze wyrównali po kontrze. Mniej na murawie działo się po powrocie drużyn do rywalizacji. Ekipa z Landeka mogła wtórnie zdobyć przewagę, ale w dogodnej pozycji źle przyjął piłkę Marcin Mizia, uderzając w ostatecznym rozrachunku w boczną siatkę. Tyszanie byli bezwzględni w egzekucji, co tyczy się zarówno 70., jak i 85. minuty, kiedy to widowiskową przewrotką przypieczętowali zwycięstwo.

– Nie ma co ukrywać, że nasza sytuacja wiosną jest skomplikowana, dodatkowo prócz wyników kontuzjami Kamila Jonkisza czy Mateusza Skrobola. Ale nie załamujemy się i szukamy punktów w kolejnych meczach – dodaje trener beskidzkiego IV-ligowca.