
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Jak oni to przegrali?
Jednym z kluczowych meczów tej serii gier w bielskiej "okręgówce" był mecz Borów Pietrzykowice z LKS-em Leśna. Obie drużyny rywalizują ze sobą bowiem o ligowy byt.
Na przekroju całego sezonu mówiło się, że Bory Pietrzykowice nie zasługują na to, aby szeregi PROFI CREDIT Bielskiej Ligi Okręgowej opuścić. Niestety, tabela jest bezlitosna - po 27. meczach mieli na swoim koncie 18. punktów. Tyle samo co ich dzisiejszy rywal - LKS Leśna. Podopieczni Tomasza Fijak choć mecz rozegrali bardzo dobry, to.... przegrali. Nie wiedząc chyba nawet za bardzo jak.
Już w samej pierwszej połowie Bory miały trzy świetne okazje do tego, aby przesądzić o dzisiejszym meczu. Wykorzystali jednak tylko jedną. W 27. minucie Mykhailo Lavruk w polu karny przełożył sobie piłkę na swoją lepszą lewą nogę i przymierzył nie do obrony po dalszym słupku. Popularne "pudła" zaliczyć natomiast należy na konta Fijaka, który z bliskiej odległości uderzył niecelnie oraz Adriana Dobiji. Piłkarze prowadzeni przez Dariusza Urbaniaka Rafała Prochownika postraszyli natomiast raz. Uderzenie Grzegorza Rzeszótki było jednak równie silne, co niecelne.
Zgromadzona publiczność w Pietrzykowicach pewna była kolejnych "owoców" gospodarzy. Szanse na to mieli Michał Motyka czy Lavruk, ale nic do siatki wpaść nie chciało. "Nie wykorzystane sytuacje się mszczą". Te stare, piłkarskie porzekadło dziś aż nadto znalazło swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. W 86. minucie Aleksander Pawlus wyrównał z rzutu karnego, by po chwili Arkadiusz Urbański rozstrzygnął losy spotkania. Na taki obrót spraw nie liczono chyba nawet w "bolidzie" ekipy z Leśnej, która wszystko mogłaby oddać za chociażby jedno "oczko". Bo choć wcześniej trafili jeszcze w poprzeczkę, to na przekroju całego meczu na triumf nie zasłużyli. Tymczasem do siebie wracali z kompletem punktów, który stawia ich w komfortowej sytuacji przed dwoma ostatnimi ligowymi meczami.
Protokół meczowy poniżej.
Już w samej pierwszej połowie Bory miały trzy świetne okazje do tego, aby przesądzić o dzisiejszym meczu. Wykorzystali jednak tylko jedną. W 27. minucie Mykhailo Lavruk w polu karny przełożył sobie piłkę na swoją lepszą lewą nogę i przymierzył nie do obrony po dalszym słupku. Popularne "pudła" zaliczyć natomiast należy na konta Fijaka, który z bliskiej odległości uderzył niecelnie oraz Adriana Dobiji. Piłkarze prowadzeni przez Dariusza Urbaniaka Rafała Prochownika postraszyli natomiast raz. Uderzenie Grzegorza Rzeszótki było jednak równie silne, co niecelne.
Zgromadzona publiczność w Pietrzykowicach pewna była kolejnych "owoców" gospodarzy. Szanse na to mieli Michał Motyka czy Lavruk, ale nic do siatki wpaść nie chciało. "Nie wykorzystane sytuacje się mszczą". Te stare, piłkarskie porzekadło dziś aż nadto znalazło swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. W 86. minucie Aleksander Pawlus wyrównał z rzutu karnego, by po chwili Arkadiusz Urbański rozstrzygnął losy spotkania. Na taki obrót spraw nie liczono chyba nawet w "bolidzie" ekipy z Leśnej, która wszystko mogłaby oddać za chociażby jedno "oczko". Bo choć wcześniej trafili jeszcze w poprzeczkę, to na przekroju całego meczu na triumf nie zasłużyli. Tymczasem do siebie wracali z kompletem punktów, który stawia ich w komfortowej sytuacji przed dwoma ostatnimi ligowymi meczami.
Protokół meczowy poniżej.