- Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Brakowało nam takich meczów, gdyż potrafimy się zmobilizować na mecze z drużynami z wyższej klasy rozgrywkowej. Liga nam trochę odjechała w tym sezonie, dlatego zmagania w pucharze były dla nas ważne - zaznacza trener wilkowiczan, Krzysztof Bąk.

 

 

Spotkanie rozpoczęło się od mocnego szturmu LKS-u na bramkę gospodarzy. W niej jednak fenomenalnie ze swoich obowiązków wywiązywał się powracający po kontuzji Richard Zajac, który kilka razy uratował swój zespół przed stratą bramki, pokazując tym samym, jak ważnym jest on punktem GLKS-u. Zespół z Wilkowic z czasem jednak zaczął coraz odważniej poczynać w ofensywie. Groźne próby odnotowali Łukasz Szędzielarz oraz Maciej Marzec. W 35. minucie kibice doczekali się jednak trafienia. Na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Wiktor Matlak, który wykorzystał dobre dogranie Dominika Kępysa, który wcześniej przytomnie minął dwóch obrońców LKS-u. Więcej goli w tej części meczu nie odnotowano. 

 

Druga połowa rozpoczęła się idealnie dla ekipy z Czańca. W 49. minucie Oleksandr Apanchuk zrobił pożytek z dogrania od Patryka Świniańskiego. Reakcja GLKS-u była jednak najwyższych lotów. Kwadrans później w polu karnym LKS-u faulowany był Kępys, a z "wapna" celnie przymierzył Dawid Kruczek. IV-ligowiec z Czańca ruszył do odrabiania strat, mocno naciskał na defensywę GLKS-u, lecz ta wzorowo wywiązywała się ze swoich obowiązków. W 75. minucie wilkowiczanie pokusili się o kolejne trafienie, tym razem na listę strzelców wpisał się Daniel Kasprzycki. Trafienie to ustaliło losy konfrontacji. Z dziennikarskiego obowiązku odnotujmy, iż w 80. minucie czerwoną kartkę za brzydki faul na Macieju Wiewiórze ujrzał piłkarz LKS-u, Maciej Felsch.