Nie ma co ukrywać. "rekordziści" w tym meczu zdecydowanie faworytem nie byli. Mówimy tu bowiem o ogromnej dysproporcji klas. III-ligowy Rekord i 5. siła ukraińskiej Premier Ligi, a także uczestnik Ligi Konferencji Europy UEFA. "Na papierze" nie powinno się tu wydarzyć nic niespodziewanego. A jednak piłka nożna pokazała, że potrafi zaskakiwać i za to ją kochamy! 

 

Bielszczanie nie zamierzali cofnąć się do głębokiej defensywy i wyczekiwać swoich szans po kontratakach. Już w 4. minucie kibice zobaczyli tego efekt. Filip Waluś świetnym strzałem w tzw. długi róg otworzył wynik meczu. Ktoś mógłby powiedzieć, iż teraz to Ukraińcy zaczną odrabiać straty. Było zgoła inaczej. W 20. minucie Rekord sensacyjnie prowadził dwiema bramkami po trafieniu Daniela Świderskiego, które było owocem współpracy z testowanym napastnikiem. W 41. minucie goście pokusili się o trafienie kontaktowe., wykorzystując błąd w defensywie biało-zielonych, do których to jednak należał ostatni akcent strzelecki w premierowej odsłonie spotkania. Tomasz Nowak na gola zamienił rzut karny. 

 

Ukraińcy po przerwie wykazywali się większą dozą animuszu w poczynaniach ofensywnych i przez długi okres czasu obrona Rekordu skutecznie odpierała ataki gości. Sił jednak starczyło na 80 minut meczu. W samej końcówce uczestnik europejskich pucharów wykazywał się skutecznością pod bramką Rekordu. Wpierw drużyna zza wschodniej granicy wykorzystała "jedenastkę" podyktowaną za faul Sidy'ego Camary. Kolejne trafienie Ukraińców było konsekwencją dobrze rozegranego rzutu rożnego. Gol Ivana Nesternki z samej końcówki ustanowił wynik na 4:3 dla zespołu z Połtawy. Niemniej dla Rekordu ten sparing stanowi ogromną wartość dodaną oraz powód do optymistycznego patrzenia na kolejne dni przygotowań.