Fakt – na pierwszy rzut „rekordzistkom” przyszło mierzyć się z przeciwniczkami, które zapewne będą w roli beniaminka raczej punkty dostarczać, aniżeli sprawiać kolejne niespodzianki. Ale tak, jak przyjezdne chciały w sezon wejść optymalnie i wykorzystać ekstraligowe doświadczenia, tak i zawodniczki Skry Ladies mogły liczyć, że z kim, jak z kim, ale z drużyną, która w poprzednich rozgrywkach do samego końca biła się o utrzymanie, będą w stanie czegoś dokonać.

Mecz ułożył się dla piłkarek z Cygańskiego Lasu w sposób wymarzony, bowiem już premierowa wizyta w obrębie bramki gospodyń przyniosła powodzenie. Do siatki trafiła strzałem po ziemi Martyna Gąsiorek, czym wyraźnie zniweczyła plan częstochowianek. A bielszczanki? Nic nie robiąc sobie z bardzo kiepsko przygotowanego do spotkania sztucznego boiska co rusz atakowały i stwarzały okazje. Podwyższenia rezultatu – dodajmy w pełni zasłużenie z racji przebiegu rywalizacji – doczekały się w 33. minucie. Gąsiorek tym razem wykonała kluczowe dośrodkowanie wprost do Klaudii Adamek, która z dystansu lewą nogą po „długim” słupku zapewniła Rekordowi kolejny wartościowy łup. O tyle bramka owa miała znaczenie, że futbolistki Skry Ladies nieco otrząsnęły się z przewagi bielskiego zespołu, a próby Joanny Krzyżanowskiej – wybita w porę przez defensorki Rekordu – czy Pavliny Hrdlickovej, powstrzymanej przez Izabelę Sas, mogły uczynić spotkanie „stykowym”.

Bramkarka ekipy spod Jasnej Góry Martina Geletova również po przerwie mogła czuć się tymczasem częstokroć zagrożona. Jej koleżanki i owszem grały odważniej, a defensywa Rekordu miała więcej pracy, ale „setki” odnotować należy zwłaszcza po stronie podopiecznych Mateusza Żebrowskiego. Roksana Gulec obiła słupek, a zawahanie w kluczowych momentach sporo kosztowało usiłujące dokonać finalizacji – Julię GutowskąKatarzynę Jaszek. Punkty, wobec wyniku ustalonego przed pauzą, pojechały jednak do Bielska-Białej.