SportoweBeskidy.pl: Wstęp przygotowań spędziliście na obozie w Szczyrku. Trener zadowolony z tego pobytu?
Jan Kocian:
Tak, bo plan, który mieliśmy w całości został zrealizowany. Pracowaliśmy nad wydolnością, siłą, było też trochę elementów koordynacji. Warunki były trudne, zima nas nie oszczędziła. Teraz korzystamy z boiska ze sztuczną nawierzchnią oraz hali pod Dębowcem. Dajemy sobie radę, choć oczywiście za tym okresem piłkarze szczególnie nie przepadają.

SportoweBeskidy.pl: Czy wyniki sparingów, a więc dotychczasowe porażki w ramach Zimowej Ligi w Czechach, mają dla pana znaczenie?
J.K.:
Podchodziliśmy do tych meczów z pełnego treningu, więc trudno było oczekiwać szczególnie dobrej postawy drużyny. Mamy w kadrze sporo nowych zawodników – tych pozyskanych oraz wracających z wypożyczenia – każdego z nich chcemy zobaczyć w warunkach meczowych. Wyniki sparingów są ważne, ale nie stawiamy ich na pierwszym miejscu. To właściwie część naszego fizycznego przygotowania na tym etapie. W kolejnych spotkaniach więcej będzie różnych schematów, piłkarze będą grać trochę dłużej, aniżeli obecnie. Wtedy te mecze zyskają nieco inny charakter.

SportoweBeskidy.pl: Ofensywni gracze Lubos Kolar i Peter Sladek niedawno dołączyli do zespołu Podbeskidzia. Tymczasem w ostatnim sparingu w ataku po połowie zagrali Robert Demjan i Szymon Lewicki...
J.K.:
Zarówno Kolar, jak i Sladek to piłkarze, którzy mogą grać na „9”, ale i na skrzydłach. W meczu z Popradem chcieliśmy, aby z przodu zagrali w równym wymiarze czasowym Demjan i Lewicki. Gdybyśmy ustawili tam Kolara i Sladka, to wspomniany duet w ogóle nie miałby szansy wystąpić. Przed nami jeszcze dużo sparingów tej zimy, choćby w czwartek z Frydkiem Mistkiem, gdzie znów skład będzie trochę inny. Na razie sporo eksperymentujemy, a sparing jest też formą treningu.


SportoweBeskidy.pl: Wśród kibiców sporo mówi się o odejściu Daniela Mikołajewskiego. Jak pan takie rozwiązanie ocenia?
J.K.:
Chciał z zespołu odejść, rozwijać się dalej na poziomie Ekstraklasy, więc ciężko było go zatrzymywać. Cóż, podjął taką, a nie inną decyzję i doskonale wiedzieliśmy, że nie ma co trzymać go u nas na siłę. Jak dla mnie Daniel zbyt szybko zdecydował się na taki krok, bo nie prezentuje jeszcze poziomu ekstraklasowego. Ale tak wybrał i najprawdopodobniej będzie występował wiosną w I lidze u któregoś z lokalnych rywali. Szkoda, że nie chciał kontynuować gry w Bielsku.

SportoweBeskidy.pl: W przygotowaniach pana drużyny nie uczestniczy Marek Sokołowski. Pewne jest, że kapitan wypada ze składu na dłużej...
J.K.:
Rzeczywiście wygląda na to, że Marka dłużej z nami nie będzie. Życzymy mu powrotu do zdrowia i futbolu. Trzymamy kciuki, aby wszystko dobrze się skończyło. Mam już swoje pomysły, jak tego piłkarza zastąpić, także w roli kapitana. Ale wpierw z zespołem podejmiemy ostateczne decyzje.

SportoweBeskidy.pl: Przed wami zgrupowanie w Turcji. Nie macie obaw związanych z tym wyjazdem?
J.K.:
Wiemy, jaka panuje tam sytuacja. Na szczęście nie lecimy przez Stambuł, tylko z Wiednia do Antalyi i taką samą drogą z powrotem. Bezpieczeństwo jest oczywiście na pierwszym miejscu i będziemy o tym pamiętać. Ale jedziemy tam trenować i grać w piłkę, na tym musimy się więc skupić. Mamy przekonanie, że wszystko będzie w porządku.

SportoweBeskidy.pl: Podbeskidzie zostanie jeszcze wzmocnione przed rundą wiosenną?
J.K.:
Szukamy wzmocnień przynajmniej na jedną pozycją, ale nie za wszelką cenę. Mamy jeszcze „na oku” niektórych zawodników. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja zdrowotna z Adamem Deją, którego kontuzja przeciąga się. Będziemy więc na bieżąco podejmować stosowne kroki.