SportoweBeskidy.pl: Nie sposób nie zacząć od kwestii najważniejszej z minionych tygodni, a więc przypieczętowanego futsalowego mistrzostwa Polski. Patrząc na tabelę wydaje się, że Rekord ligę całkowicie i niepodważalnie zdominował.
Janusz Szymura:
Znając zasady regulaminowe, że każdy mecz jest tak naprawdę ważny i daje taką samą ilość punktów, do wszystkich kolejnych spotkań drużyna podchodziła poważnie. Była też za każde zwycięstwo identycznie premiowana. Zdobycie tak znaczącej przewagi punktowej w tabeli pokazuje, że był to sposób skuteczny.

SportoweBeskidy.pl: Różnica czysto sportowa pomiędzy mistrzem a zespołami będącymi na kolejnych miejscach aż tak się zwiększyła?
J.Sz.:
Wręcz przeciwnie – moje zdanie jest takie, że się zmniejszyła i tabela jest w tej materii de facto złudna. Meczów w sezonie jest bardzo dużo i na długim dystansie sezonu znaczące różnice punktowe nie są czymś dziwnym. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że pojawiło się nam przynajmniej trzech groźnych konkurentów.
Przede wszystkim odwieczny rywal Clearex Chorzów, który wyrzucił nas za burtę Pucharu Polski na etapie ćwierćfinału. Mieliśmy tym większą satysfakcję, że wygrywając z chorzowianami w świetnym stylu 8:1 przypieczętowaliśmy mistrzostwo. Zrewanżowaliśmy się tym meczem za niepomyślną dla nas pucharową rywalizację, a jednocześnie właśnie Cleareksowi odebraliśmy miano najbardziej utytułowanego klubu w historii futsalu w kraju, uwzględniając wszystkie możliwe klasyfikacje.
W futsalu idzie jednak nowe – mam tu na myśli ekipę Piasta Gliwice z trenerem Orlando Duarte na czele oraz Constract Lubawa, z którym kilka dni temu przegraliśmy mecz ligowy, a przypomnę, że w poprzednim sezonie również półfinał Pucharu Polski. Ambicje tych dwóch zespołów są nieskrywane, są tam także środki finansowe, które predestynują je do walki o mistrzostwo Polski.


SportoweBeskidy.pl: Wspomniał pan, że idzie nowe – odnosi się to również do Rekordu, bo po latach okraszonych sukcesami z klubem żegna się trener Andrzej Szłapa. Traktuję taką roszadę niejako w ścisłej relacji z faktem, że Europy jednak i w tym sezonie nie zawojowaliście.
J.Sz.:
Faktycznie w tym sezonie Europy nie zawojowaliśmy, odpadając z dalszych gier w 1/16 finału z rumuńskim FC Galati. Doceńmy to, że w pięciu naszych dotychczasowych stratach zawsze wychodziliśmy z eliminacji do rundy zasadniczej Ligi Mistrzów. Prawdą jednak jest, że dalej natrafiamy na określoną barierę, a jest nią faza elitarna rozgrywek, do której dotarliśmy dotąd w sezonie 2018/2019. Chcielibyśmy regularnie być w gronie 16 najlepszych zespołów w Europie, Zwłaszcza takie rozważania pojawiają się, gdy topowe 8 drużyn ogląda się w akcji, jak podczas zakończonego dopiero co turnieju finałowego Ligi Mistrzów w Zadarze. Martwi nas, że mamy problem z wygrywaniem meczów, w których spotykamy się z równorzędnym przeciwnikiem. Liczę, że zmiana na stanowisku trenera pomoże nam znaleźć rozwiązanie.

SportoweBeskidy.pl: Po tym kilkuletnim okresie przyszło też chyba klasyczne „zmęczenie materiału”...
J.Sz.:
Zawsze jest tak, że po pewnym czasie relacja na linii trener – drużyna wymaga odświeżenia. To coś absolutnie naturalnego. Chciałbym, aby mocno wybrzmiało to, że okres pracy Andrzeja Szłapy jako trenera, a wcześniej również zawodnika, zapisał się złotymi zgłoskami w historii naszego klubu. Świetnie było mieć na ławce tak znakomitego szkoleniowca. Już kilka miesięcy temu postanowiliśmy, że bez względu na końcowy efekt tego sezonu rozstaniemy się. Tym bardziej cieszę się, że dzieje się to z tak fajnym akcentem, jakim jest kolejne mistrzostwo. Zwykle przecież zmiana szkoleniowca to następstwo porażek. Zrobić to po sukcesie nie jest łatwe, ale trenerowi Szłapie należało się, aby Rekord opuszczał jako zwycięzca.
 



SportoweBeskidy.pl: Jakie obrane zostały kryteria wyboru następcy?
J.Sz.:
Zamierzamy postawić na kogoś, kto wniesie coś nowego do drużyny. W tym miejscu zdradzę, że nowy trener będzie miał do czynienia z zespołem zmienionym kadrowo, na początku trochę słabszym od tego obecnego. Kwestią krytyczną pozostaje dla nas wprowadzanie na ekstraklasowe salony młodych zawodników, wywodzących się ze środowiska Szkoły Mistrzostwa Sportowego Rekord. Niezmiennie trzymamy się zasady, że połowa składu to nasi wychowankowie i jest olbrzymim wyzwaniem kontynuacja takiego trendu z roku na rok.

SportoweBeskidy.pl: Podłapując wątek kadrowy – futsalowego mistrza czeka zatem rewolucja?
J.Sz.:
Tak, będą głębsze zmiany w składzie, a dwa nazwiska zawodników z nami się żegnających mogę zdradzić. Nie zobaczymy już w nowym sezonie w barwach Rekordu Jana Janovsky'ego, który kończy swoją karierę. Dla naszej drużyny była to ponadprzeciętnie ważna postać. Przypomnę, że właśnie z reprezentantem Czech w składzie zdobywaliśmy w roku 2013 pierwsze trofeum Pucharu Polski, a niebawem mistrzostwo. Jego rola była nawet taka, że pełnił przez pewien okres funkcję kapitana Rekordu. Druga osoba to przenoszący się do ligi hiszpańskiej Alex Viana, który w przeciągu trzech lat gry w Rekordzie strzelił mnóstwo goli, a w tej chwili jest zdecydowanym liderem klasyfikacji strzelców rozgrywek ligowych. Cała przyszłość futsalowa stoi przed nim otworem, będziemy ją śledzić z uwagą na parkietach najsilniejszej ligi świata. Nie można wykluczyć, że kiedyś do nas wróci, relacje zostały stworzone, a doskonale przekonaliśmy się o potencjale tego młodego 23-letniego sportowca.

SportoweBeskidy.pl: Przed Rekordem jeszcze kilka meczów w sezonie 2020/2021, ale tylko jeden domowy. Z racji, że starcie z Red Dragons Pniewy zaplanowane jest na sam koniec maja będzie możliwy udział w nim kibiców?
J.Sz.:
Wszystko na to wskazuje, bo będzie to pierwszy dzień, gdy hale sportowe zostaną dla kibiców otwarte. Czynimy starania i prowadzimy w tym aspekcie rozmowy, aby mecz z rewelacyjnym w tym sezonie zespołem z Pniew odbył się w hali pod Dębowcem. Umożliwiłoby to obejrzenie spotkania na żywo większemu gronu kibiców, bo wiadomo, że w przypadku dopuszczalnej 50-procentowej pojemności trybun taka impreza przy Startowej byłaby jednak mocno ograniczona.

SportoweBeskidy.pl: Tuż po sukcesie futsalowym osiągnięcie – rzecz jasna mniejszej rangi – stało się udziałem III-ligowych piłkarzy, sięgających po pucharowe trofeum na szczeblu bielskiego podokręgu. Po poprzedniej rundzie był pan raczej rozczarowany wynikami drużyny, wiosna chyba jest bardziej udana?
J.Sz.:
Wyglądamy znacznie lepiej w porównaniu do jesieni – zarówno pod względem samej gry, jak i wyników. Gdy jest możliwość zdobycia trofeum to zawsze się o nie walczy i dobrze, że wywiązaliśmy się z roli faworyta rozgrywek w Podokręgu Bielsko-Biała, bo w przeszłości nie zawsze tak było. Co prawda już 7-krotnie okazywaliśmy się najlepsi, ale w finale mierzyliśmy się teraz z przeciwnikiem, który już „sprzątał” nam puchar sprzed nosa. Mam na myśli oczywiście ekipę Spójni Landek.
Warto podkreślić, że na zasadzie współpracy z Podbeskidziem występuje w naszych szeregach Tomasz Nowak. To jeden z wielu piłkarzy na poziomie III ligi z określoną przeszłością na wyższym pułapie. Widać teraz, że tego nam brakowało i mówię tu zarówno o postawie stricte sportowej, jak i pozaboiskowym profesjonalizmie. Obecność tak doświadczonego zawodnika spowodowała uporządkowanie gry, a cała formacja ofensywna lepiej funkcjonuje, czego przykładem mecze, w których strzelamy sporo bramek. Kibice mogą zresztą te występy Rekordu oglądać, bo postanowiliśmy zbudować na obiekcie specjalną platformę, która umożliwia nam transmitowanie na żywo spotkań piłkarskich przy Startowej.
Bardzo ciekaw jestem środowej konfrontacji wyjazdowej z Ruchem Chorzów i na pewno wybiorę się na Cichą. Relacje z Ruchem mamy bardzo dobre, klub ten zresztą wielokrotnie dawał wyraz uznania w naszą stronę, choćby mając w pamięci to, jak ugościliśmy chorzowian krótko przed pandemią ligową potyczką na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej. Kibice „Niebieskich” w licznej grupie mogli dzięki temu zamanifestować wsparcie dla swojej drużyny. Ruch najprawdopodobniej awansuje do II ligi, w związku z tym nie będzie nam pewnie dane w następnym sezonie grać z Ruchem przy pełnych trybunach. A szkoda, bo dla wielu zawodników Rekordu byłoby to przeżycie.


SportoweBeskidy.pl: O co walczy Rekord w tej rundzie? Konkretne miejsce w tabeli III ligi, grupy III jest celem?
J.Sz.:
Podstawa to klasyfikacja Pro Junior, którą chcemy wygrać. Sęk w tym, że na podobny pomysł wpadły ekipy z Kluczborka i Rybnika, a w rundzie rewanżowej nie możemy liczyć na Piotra Wyrobę i Bartosza Guzdka, którzy wytransferowani zostali do Ruchu Chorzów. Co za tym idzie nie punktują u nas jako młodzieżowcy-wychowankowie. Zastrzyk finansowy z Polskiego Związku Piłki Nożnej, który możemy w następstwie uzyskać, ma duże znaczenie, bo prócz sponsora, jakim jest firma Rekord Systemy Informatyczne nie ma innego wsparcia dla drużyny III-ligowej. Stawianie na młodzież idzie też przecież w parze z filozofią klubu.

SportoweBeskidy.pl: Myślicie już o kolejnym sezonie i ewentualnych zmianach?
J.Sz.:
Oczywiście i mogę zdradzić, że podobnie, jak w przypadku drużyny futsalowej dojdzie do głębszych zmian w kadrze. Przyznam, że ilość menadżerów obserwujących rozgrywki III-ligowe częstokroć jest dla mnie zdumiewająca. Następstwem tego jest fakt, że musimy liczyć się z „odpływem” określonych zawodników z Rekordu. Gdy dojdzie do tego zmiana pokoleniowa, bo kilku starszych graczy pożegna się latem z naszym klubem, to kolejny sezon będzie w zasadzie nową kartą. Cieszę się, że drużynę prowadzi Dariusz Mrózek, bo to trener, który wyzwania lubi.

SportoweBeskidy.pl: Nie sposób pominąć rozgrywki I ligi kobiet. „Biało-zielonym” piłkarkom przyświeca bieżącej wiosny jasno nakreślony cel awansu do Ekstraligi?
J.Sz.:
Mierzymy w upragniony awans. Byłoby czymś historycznym, gdyby nasze piłkarki na stałe zagościły w wąskim gronie 12 najlepszych drużyn w kraju. To osiągnięcie o tyle, że rozgrywki kobiece na przestrzeni lat bardzo się rozwinęły. Mamy zresztą nie tylko podnoszący się poziom sportowy, ale również więcej szczebli ligowych. Dużą satysfakcję sprawia nam to, że coraz więcej dziewczynek zagląda do klubu. Piłka w kobiecym wydaniu zadomowiła się u nas na dobre, stanowiąc istotny element szerokiego układu – Złotej Gwiazdki PZPN w szkoleniu piłkarskim, Szkoły Mistrzostwa Sportowego oraz wiodących dyscyplin – piłki nożnej oraz futsalu.

SportoweBeskidy.pl: Drużyna kobieca przeszła nie tak dawna weryfikację, bo ekstraligowy Górnik Łęczna goszczący w Cygańskim Lesie wyraźnie Rekord pokonał...
J.Sz.:
Super sprawą jest, że doszło do takiego meczu na szczeblu ćwierćfinału Pucharu Polski. Różnica na boisku była widoczna. To, co rzucało się w oczy najbardziej to dynamika w poruszaniu się na rzecz rywalek, bo w I lidze nie jest to aż tak zauważalne. Kilka dziewczyn z naszego zespołu jednak potrafiło piłkarkom z Łęcznej dorównać. Na przyszłość wiedza, którą zdobyliśmy może mieć wartość nieocenioną. Wierzymy, że awans stanie się faktem, a zbudowanie drużyny, która ekstraligowemu wyzwaniu podoła to przede wszystkim zmartwienie tandemu trenerskiego Rekordu: Marcin Trzebuniak i Samuel Jania. Przypomnę, że w Rekordzie możemy poszczycić się w tym sezonie także brązowymi medalistkami mistrzostw Polski w futsalu, co oznacza, że kwestię pogodzenia rozgrywek trawiastych z halowymi będziemy musieli poważnie przeanalizować w kontekście nowego sezonu.