Janusz Szymura w STREFIE WYWIADU: mamy swoją filozofię widzenia sportu
Ostatni sukces bielskiego Rekordu w postaci awansu do kolejnej fazy rozgrywek europejskich bardzo ucieszył sternika klubu, Janusza Szymurę, z którym rozmawiamy w naszej dzisiejszej STREFIE WYWIADU.
SportoweBeskidy.pl: Emocje ostatnich dni już opadły? JANUSZ SZYMURA: Opadły, choć przyznam, że był to pewien proces. Obecnie myślimy nad tym, co dalej przed nami. Ale z przyjemnością, chyba 10 razy oglądałem ostatnią akcję sobotniego meczu finałowego eliminacji UEFA Futsal Cup. Przez długie miesiące, gdy tylko będę w gorszym nastroju z uwagi na różne sprawy sportowe czy biznesowe, puszczę sobie od razu ten pamiętny dla nas mecz ze szczęśliwym zakończeniem (śmiech).
SportoweBeskidy.pl: Jak ocenia pan turniej pod względem sportowym? J.SZ.: Pozytywnie. Faktycznie tylko Szkoci okazali się sympatyczną drużyną amatorską. W przypadku turniejów preeliminacyjnych zawsze jest sporo niewiadomych. Dla przykładu Wisła Kraków miała w poprzednim sezonie styczność z angielską drużyną, w której aż roiło się od uznanych obcokrajowców. Skończyło się wysoką porażką. Jeśli mówimy o turnieju w Bielsku-Białej jakość Litwinów, a w szczególności Finów należy wysoko ocenić. Zwłaszcza zespół z fińskiego Tampere postawił nam wysoko poprzeczkę jako drużyna bardzo dobrze zorganizowana, twardo grająca. Byliśmy zaskoczeni też dyscypliną taktyczną i konsekwentną postawą. Nic w tym dziwnego. To w rankingu UEFA wyżej notowana drużyna od naszej, grająca od kilku sezonów w europejskich pucharach. Widać tu rękę trenera Mico Martica, który jeszcze niedawno był trenerem reprezentacji Finlandii. Przypomnę, że dwa lata temu właśnie ten szkoleniowiec prowadził w Bielsku-Białej szkolenie dla polskich trenerów.
SportoweBeskidy.pl: Czym jest dla Rekordu udział w rozgrywkach europejskich i awans do futsalowej Ligi Mistrzów? Największy sukces futsalowego zespołu? J.SZ.: Czy sukces największy? Myślę, że tak. Należy go nierozerwalnie łączyć ze zdobyciem mistrzostwa Polski, bo możliwość sukcesu w pucharach jest tego następstwem. To również duża satysfakcja z dostania się na „europejskie salony”. A poza tym pewien obowiązek, żeby dobrze wypaść reprezentując Rekord, miasto, a szczególnie nasz kraj jako mistrz. Jesteśmy „na fali”. Każdy ma wyobrażenie takiej fali morskiej – jest się na fali wznoszącej, ale kiedyś trzeba z niej spaść. Trener wylał już wodę na głowy zawodników w ramach popularnej obecnie akcji, aby ich ochłodzić trochę przed kolejnymi meczami. Zrobił to można powiedzieć w swoim – nazwijmy to – bezpośrednim stylu. Miłe są dla nas słowa płynące z różnych źródeł, że zasłużyliśmy na tytuł i udział w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Dla ludzi związanych z klubem od lat to takie pozytywne zwieńczenie wykonywanej dotąd pracy. Wywalczyli sobie to. Nic za darmo nie dostali.
SportoweBeskidy.pl: 20-lecie Rekordu jest na razie bardzo efektowne. Jakie są kolejne cele drużyny futsalowej? Ten „króliczek”, którego goniliście został złapany zdobyciem mistrzostwa... J.SZ.: Nie należy się spodziewać niczego spektakularnego. Warto odnotować, że po zdobyciu mistrzostwa drużyna Rekordu została wzmocniona, ale nie jest tak, że mamy obecnie zespół mocniejszy dwukrotnie. Jakość zwiększyła się może o 10 czy 15 procent. Chcemy obronić tytuł mistrza Polski, bo trudno mówić teraz tylko o miejscu na podium i awansować do kolejnej rundy rozgrywek europejskich Elite Round – odpowiednika fazy pucharowej w piłkarskiej Lidze Mistrzów. Nie można natomiast oczekiwać wielkich transferów. Mamy świadomość tego, że zawsze w Rekordzie musi być miejsce dla naszych wychowanków, absolwentów Szkoły Mistrzostwa Sportowego. To, co robimy nie może być ze sobą sprzeczne i niezbieżne z naszą filozofią widzenia sportu.
SportoweBeskidy.pl: Piłka nożna to taki „dodatek” do całości Rekordu jako klubu. Marzy się panu II liga? J.SZ.: Słowo „dodatek” nie jest określeniem najwłaściwszym. Nasza III-ligowa drużyna jest równoległą dziedziną piłki nożnej, która funkcjonuje u nas w klubie. Sporo mówi się aktualnie o futsalu. Ale nie chciałbym, aby zawodnicy zespołu piłkarskiego, którzy wsłuchują się w to, co prezes mówi do nich bezpośrednio czy choćby za pośrednictwem portalu SportoweBeskidy.pl, czuli się zawodnikami drugiej kategorii. Tak nie jest. Przez ubiegłoroczny awans i bardzo dobrą postawę w całych rozgrywkach III ligi, włącznie z awansem do grupy mistrzowskiej, pokazali, że są bardzo ważnym ogniwem tego, co się w Rekordzie dzieje. Cel był postawiony rok temu, w obecnym układzie i w następnym sezonie również jako utrzymanie się na poziomie III-ligowym. Wiadomo, że jest wprowadzana w życie reforma i masa drużyn pożegna się z III ligą. Jeśli przez trzy sezony uda nam się zrealizować założenie utrzymania to praktycznie będzie to równoznaczne z awansem. Zawsze najpierw będziemy patrzeć na naszych wychowanków, takich zawodników, jak przykładowo Szymon Szymański. Ile pieniędzy musielibyśmy wyłożyć, żeby ściągnąć takiego zawodnika „z zewnątrz”? Jego przykład pokazuje, że często szukając daleko nie widzimy, że blisko mamy zawodników, którzy są na określonym, wysokim poziomie sportowym. Kilka lat temu byłem nieprzekonany do faktu, iż Bartek Woźniak jest osobą pasującą do naszego klubu. W ciągu kilku lat jego gry w Rekordzie nie tylko jest naszym najlepszym strzelcem, ale i wiodącą postacią w całej III lidze. Cieszę się, że pierwsza myśl, iż nie stać nas na zawodnika, który grał wyżej i mentalnie może nie pasować do naszej koncepcji, zupełnie nie znalazła odzwierciedlenia w rzeczywistości. Gdyby miał młodszego brata i ten zapukałby do naszego klubu też drzwi byłyby otwarte.
SportoweBeskidy.pl: Wracając do postawionego pytania – awans do II ligi? J.SZ.: Chyba nie można być prezesem klubu, jeśli nie stawia się przed trenerem i zawodnikami, a także samym sobą celów, aby grać lepiej, wyżej. Tu nie ma granicy pod tym względem. Mam świadomość finansów klubowych, jak i całości tego czym jest Rekord jako klub. Pod szyldem Rekordu funkcjonuje SMS, drużyna kobiet, rozbudowane szkolenie dzieci i młodzieży, szkółka niedzielna, a od kilku dni także szkolny internat To cały konglomerat i w całości musi on sensownie pracować. Nieuzasadnione byłyby nadmierne ambicje ze szkodą dla innych. Proszę zwrócić uwagę, że w III lidze piłkarskiej rywalizujemy z zespołami, które są piłkarskimi wizytówkami tak dużych miast, jak Bytom, Jastrzębie, Opole czy z rezerwami ekstraklasowych klubów. To dla Rekordu, który w sensie piłki nożnej jest – uwzględniając poziom sportowy, ale i tradycje – na trzecim miejscu w Bielsku-Białej, stanowi olbrzymie wyzwanie.
SportoweBeskidy.pl: Rozpoczął się kolejny rok funkcjonowania Szkoły Mistrzostwa Sportowego Rekordu. Co nowego? J.SZ.: Co roku jest tu jakaś nowość. W tym właśnie rozpoczętym edukacja prowadzona jest już od 4 klasy szkoły podstawowej. Obecnie w szkole jest blisko 200 uczniów, natomiast w przyszłości liczebność szkoły będzie jednak trochę mniejsza. Mamy aktualnie 11 klas, włącznie z gimnazjum i liceum, docelowo będzie ich 9. Zainteresowanie nauką w naszej szkole jest bardzo duże. Mamy więc pewne problemy z selekcją i musimy dbać o to, by nie skrzywdzić kogokolwiek, kto chce się uczyć w tej szkole. Nowością jest internat szkolny działający od 1 września. To budynek dawnego hotelu Elektron, który został radykalnie zmodernizowany w okresie kilku ostatnich miesięcy. Z internatu korzystają również m.in. siatkarki ze szkoły Edu-Sport przy BKS-ie. Nastąpiła ponadto zmiana na stanowisku dyrektora. Funkcję tę pełni obecnie Pani Bożena Rogolińska, która powróciła do Bielska-Białej po kilkunastu latach pobytu w Brukseli, gdzie zarządzała szkołą przy ambasadzie RP. Dotychczasowa dyrektor placówki, Pani Krystyna Kocoł pełni nowe obowiązki prowadząc nasz internat.
SportoweBeskidy.pl: Skoro mowa już nieco o inwestycjach, to coraz głośniej mówi się o kolejnych planach rozbudowy kompleksu sportowego Rekordu. Na koniec więc – jak te plany przedstawiają się? J.SZ.: Według różnych źródeł poszczególne mecze futsalowe podczas bielskiego turnieju UEFA obejrzało od 1500 do blisko 2 tysięcy kibiców, a to przy imprezie biletowanej jest sukcesem, z którego trzeba się cieszyć. Pokazuje to zarazem, że dysponując halą o pojemności 300 kibiców zasadne wydaje się pytanie czy nie dokonać jakichś zmian. Z miejskiej hali pod Dębowcem korzystać możemy w ograniczonym zakresie ze względów finansowo-organizacyjnych. W ostatnim okresie realizowaliśmy dużo inwestycji okołosportowych w postaci budowy boisk, szkoły, teraz internatu. Czas na inwestycje w ramach grupy Rekord stricte związanych z informatyką i samą firmą. Budowa ewentualnej nowej hali sportowej to melodia dalszej przyszłości, uwarunkowanej między innymi uregulowaniem również kwestii własnościowych względem klubu.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. J.SZ.: Dziękuję.