SportoweBeskidy.pl: Jest Pan w wąskim gronie szczęśliwców w naszym kraju, którym udało się obejrzeć Mundial w Katarze z bliska. Jak to wszystko wyglądało zza kulis? Organizacja, temperatura, sławne nawiewy… 

Jarosław Bryś: Jeżeli chodzi o stronę organizacyjną, to muszę przyznać, że nie dostrzegłem większych wad. Stadiony, technologia, komunikacja - wszystko to było bardzo przyjazne dla kibiców i piłkarzy. Wszystkie stadiony były blisko siebie, co było ogromnym plusem. Bardzo pozytywnie oceniam ten Mundial. Piłkarsko również stał na świetnym poziomem, a emocjonujący finał był pięknym zwieńczeniem. 

 

SportoweBeskidy.pl: A co na Panu osobiście zrobiło największe wrażenie? 

J.B.: Fakt, iż było sporo stadionów na wąskiej przestrzeni zrobił na mniej największe wrażenie. Bardzo efektownie wyglądały również ośrodki treningowe. 

 

SportoweBeskidy.pl: Jest takie sławne powiedzenie w piłkarskich szatniach, nie ma futbolu bez alkoholu. Czy aby faktycznie był taki problem z dostępnością różnego rodzaju trunków? 

J.B.: Podczas Mundialu nie było żadnych bójek czy innych złych wydarzeń. Nie wiem czy alkohol ma na to jakiś wpływ, ale być może ta gorsza dostępność pomogła w uniknięciu przykrych incydentów. Sam alkohol był dostępny tylko w najlepszych hotelach, a ceny był horrendalnie wysokie. Ale kto mógł i kogo było stać, ten mógł sobie zaserwować taki czy inny trunek. 

 

 

SportoweBeskidy.pl: Widział Pan również z bliska mecze reprezentacji Polski. Umówmy się, nie były to widowiska najwyższej jakości, szczególnie mecze z Meksykiem czy Argentyną.

J.B.: Nie oceniam negatywnie meczu z Meksykiem. Owszem, nie było to widowiskowe spotkanie, ale pierwszy mecz na dużym turnieju jest zawsze ważny, a wiemy jak to wyglądało w przeszłości. Spodziewaliśmy się, że mogą to być piłkarskie szachy i kto strzeli bramkę ten wygra. My byliśmy tego bliżej, ale nie wykorzystaliśmy rzutu karnego. Gdyby to się udało, pewnie inaczej rozmawialibyśmy o meczu z Argentyną. Styl tych meczów oczywiście nie zadowalał, ale wyjście z grupy po 36 latach w jakimś stopniu zrekompensowało futbol niezbyt przyjemny dla oka kibica. 

 

SportoweBeskidy.pl: Wiemy już, że PZPN nie przedłuży umowy z Czesławem Michniewiczem. To była trudna trudna decyzja? 

J.B.: Trudno mi powiedzieć, bo nie uczestniczyłem w tych dyskusjach. Ale skoro było kilka spotkań z trenerem Michniewiczem to mniemam, że to nie była łatwa decyzja. W innym przypadku selekcjoner zostałby zwolniony od razu po Mundialu. Oprócz negatywów jednak trzeba docenić pracę Michniewicza. Awansowaliśmy na Mundial, utrzymaliśmy się w Lidze Narodów, wyszliśmy z grupy na Mistrzostwach Świata. Musimy jednak pójść krok dalej, abyśmy zaczęli grać bardziej nowoczesny futbol, ale na to jeszcze potrzeba czasu. 

 

SportoweBeskidy.pl: Nie będziemy tutaj poruszać tematu afer takich czy innych, które wypłynęły po Mundialu, ale czy nie uważa Pan, że w kwestii PR i szeroko pojętej komunikacji PZPN zawiódł w ostatnim czasie? 

J.B.: Jeżeli chodzi o komunikaty prezesa Kuleszy - nie. W mojej opinii prezes wywiązał się w tym temacie pozytywnie. 

 

SportoweBeskidy.pl: Cieszymy się, że Śląski Związek Piłki Nożnej ma tak mocną reprezentację w PZPN-ie. Pytanie jednak, czy kluby z niższych lig w naszym regionie mają z tego jakąś korzyść? 

J.B.: Na ostatnim zjeździe w listopadzie pod głosowanie poddawany był nowy statut, który m.in. daje możliwość rozdziału piłki amatorskiej od zawodowej. Pojawiła się jeszcze jedna gwiazdka w certyfikacji - to również duży plus dla klubów w naszym województwie. Wierzymy, że pójście w kierunku rozgrywek bez tabel, skupienie się na rozwoju dziecka i trenera, spowoduje, że nasze reprezentacje będą lepiej operować piłką i będziemy prowadzić grę w większym wymiarze czasowym. Z pewnością również kwestią wartą odnotowania jest fakt, że nie zostały podniesione żadne składki. PZPN również wspiera kluby w tym zakresie. 

 

SportoweBeskidy.pl: Rozdział piłki amatorski od zawodowej - na czym miałby on polegać?

J.B.: Jeszcze prezesi WZPN będą się spotykać i dyskutować w tym temacie o szczegółach, ale w skrócie - Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej dostaną więcej decyzyjności. Ma to sprawić, że piłka amatorska będzie prostsza. Będą możliwe zmiany w nazewnictwie rozgrywek oraz reagowanie np. na mniejszą liczbę zawodników w danym roczniku w rozgrywkach młodzieżowych. 

 

SportoweBeskidy.pl: Rok 2022 powoli przechodzi do historii. Jaki to był czas dla śląskiej piłki? 

J.B.: Uważam, że dobry. Rozgrywki przebiegały pomyślnie, mimo że pandemia nie została jeszcze odwołana. Z sukcesami realizowaliśmy swoje projekty, jak np.: "Silesia Cup" czy "Akcja Lato" wspólnie z Katowicką Strefą Ekonomiczną i Ministerstwem Sportu. Nie jesteśmy zamknięci w budynkach swoich podokręgów, tylko wychodzimy do klubów. Podpisaliśmy również kolejne umowy marketingowe i reklamowe, dzięki czemu możemy wspierać rozgrywki nagrodami. Ponadto cały czas staramy się upraszczać wszelkie procedury, aby wszystko można było załatwić przez Internet, oszczędzający przy tym np. koszty dojazdu. 

 

SportoweBeskidy.pl: W czerwcu rozmawialiśmy na temat reorganizacji rozgrywek i stworzenia jednej IV ligi. Jak mają się sprawy w tej kwestii? 

J.B.: Ten temat jest cały czas podnoszony. Nawet ostatnio prezes Kula dyskutował o tym z klubami. Wydaje się, że w końcu to nastąpi, ale poczekajmy aż nowy status wejdzie konkretnie w życie - wtedy będziemy wiedzieć więcej. 

 

SportoweBeskidy.pl: Plany ŚlZPN na przyszły rok? 

J.B.: Ewolucja, zamiast rewolucji. Chcemy utrzymać i rozwijać dotychczasowe projekty. Początkiem roku będziemy mieć spotkanie prezesa Kuli ze wszystkimi prezesami podokręgów na temat finansów na 2023 rok. Mocno angażujemy się w Młodzieżową Ligę Futsalu. Wiemy, jak mocna jest to dyscyplina na Śląsku i chcemy ją wspierać. Ponadto jesteśmy cały czas otwarci na głosy klubów, bo to dla nich tak naprawdę istniejemy.