SportoweBeskidy.pl: Większość kibiców na Żywiecczyźnie kojarzy Jarosława Grygnego jako zawodnika Podhalanki Milówka, który był trenerem zarówno drużyny seniorskiej jak i juniorskiej tego klubu. W przeszłości reprezentowałeś także barwy drużyn Podbeskidzia Bielsko-Biała. Jak to się stało, że trafiłeś do Soły Rajcza?

Jarosław Grygny: Jestem wychowankiem Soły, właśnie w Rajczy stawiałem pierwsze kroki w przygodzie z piłką. O moim powrocie decydował w pewnym sensie sentyment jakim darzę ten klub. Przede wszystkim przekonał mnie plan na stworzenie drużyny jaki przedstawił mi zarząd , a także fakt, że spotkam tam kolegów, z którymi grałem jeszcze w trampkarzach. Gdy przejmowałem drużynę jako trener była obawa, że koleżeńskie relacje z niektórymi zawodnikami będą przeszkodą w pracy i zaburzać relację na linii trener-zawodnik. Zawodnicy zachowali się wzorowo i profesjonalnie podeszli do tematu i zaakceptowali zasady jakie zaproponowałem w szatni.

 

SportoweBeskidy.pl: Zarząd Soły po rozstaniu z Sebastianem Gieratem dosyć długo przymierzał się do zatrudnienia nowego szkoleniowca. jak mówił nam prezes Edward Kostka, rozważano wiele kandydatur. Co sprawiło, że to właśnie Jarosław Grygny został trenerem Soły?

J.G.: W meczu przeciwko Błyskawicy Drogomyśl skręciłem kolano, a pierwsza diagnoza lekarska brzmiała jak wyrok- zerwane więzadła. Było niemal pewne, że czeka mnie dłuższy rozbrat z piłką. Wtedy pojawiła się propozycja, żebym to właśnie ja poprowadził Sołę w sezonie 2022/2023. Byłem zawodnikiem drużyny, mimo kontuzji nie chciałem rezygnować z piłki, a do tego szatnia zaaprobowała ten pomysł. Jak się okazało, na szczęście wstępne diagnozy były nietrafne, więc po czasie wróciłem do treningów. Namawiali mnie do tego sami zawodnicy, wspominając, że za czasów trenera Gierata wnosiłem coś do gry drużyny.

 

SportoweBeskidy.pl: Jak podsumujesz rundę jesienną w wykonaniu Twojego zespołu?

J.G.: Założyliśmy sobie przed sezonem, że 5. miejsce będzie celem minimum. Chcieliśmy nawet poprawić ten wynik, bo w TOP5 byliśmy przecież przez 2 poprzednie sezony. Wszyscy w klubie jesteśmy świadomi, że to wynik poniżej oczekiwań. Patrząc jednak przez pryzmat tabeli i jej układ, świadomi własnych umiejętności będziemy chcieli założony cel zrealizować.

 

 

SportoweBeskidy.pl: Wielu szkoleniowców pracujących w drużynach Ligi Okręgowej Żywiecko-Skoczowskiej wymieniało Sołę jako rozczarowanie pierwszej części sezonu. Jak odniesiesz się do takich opinii?

J.G.: Jesteśmy zdeterminowani, żeby pokazać swoją wartość. Wiemy, że 9. pozycja to rozczarowanie. W rundzie jesiennej naszym problemem była skuteczność oraz podejście mentalne. Mam na myśli to, że na mecze z faworytami, takimi jak Tempo Puńców czy Beskid Skoczów potrafiliśmy się zmobilizować, w Skoczowie prowadziliśmy do 80. minuty, a z obecnym liderem graliśmy, jak równy z równym. Z kolei w meczach, gdzie to my byliśmy faworytem „na papierze” traciliśmy punkty, żeby wspomnieć o meczu u siebie z LKS Pogórze.

 

SportoweBeskidy.pl: Jak przebiegają przygotowania do rozgrywek, które rozpoczynają się już za niespełna 3 tygodnie?

J.G.: Jeżeli chodzi o treningi to realizujemy przygotowany plan. Jest grupa zawodników, którzy trenują cały czas, w Sole Rajcza nigdy nie było problemów z frekwencją. Może wyniki meczów towarzyskich nie są zadowalające, ale mamy fajne momenty jeśli chodzi o grę. Musimy dołożyć do tego skuteczność i unikać słabszych momentów w trakcie meczu, kiedy brakuje nam koncentracji

 

SportoweBeskidy.pl: Pracujesz z zespołem od ponad pół roku, miałeś zawodników do dyspozycji zarówno w trakcie letnich, jak i zimowych przygotowań. Czy można powiedzieć, że Soła to już autorski projekt trenera Grygnego?

J.G.: Momentami tak. Gdy tylko przejąłem drużynę zależało mi na tym, żeby to nad czym pracujemy na treningach przenieść na mecze ligowe i coraz częściej się to. Jesteśmy drużyną, która gra w piłkę.. Słyszałem opinie że Soła Rajcza gra z kontry, ale my wiemy, że jest inaczej. Mamy w drużynie takich zawodników, którzy potrafią grać w piłkę. Tak, jak wspomniałem, szwankuje skuteczność, mamy jeszcze trochę problemów z rozegraniem piłki od tyłu, kiedy to przydarzają nam się błędy. Wiemy, że musimy nad tym pracować. Brakuje nam jeszcze wyjścia na duże boisko, na odprawie można przekazywać wiele informacji, ale wiadomo, że wszystko trzeba przećwiczyć na treningach. Czekamy z utęsknieniem na lepszą pogodę, by móc korzystać z własnego boiska.

 

SportoweBeskidy.pl: Wiemy już, że zespół opuści Damian Sanetra, który wzmocni Bory Pietrzykowice. Czy do Soły Rajcza dołączą jeszcze tej zimy nowi zawodnicy?

J.G.: Naszym największym wzmocnieniem jest powrót Mikołaja Franusika po ciężkiej kontuzji. Widać w sparingach, że wniesie sporo jakości do naszej gry. Bardzo na niego liczymy. Nasza kadra już przed sezonem była szeroka, a zarząd stwierdził, że nie ma sensu robić transferów „na siłę”. Podczas przerwy zimowej bardzo trudno o sprowadzenie wartościowego zawodnika.