SportoweBeskidy.pl: Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie zbliżają się wielkimi krokami. Ale chyba jakoś wyjątkowo nie wyczekujemy zbyt wielu medalowych łupów?

Jarosław Konior:
W sytuacji, którą mamy obecnie w poszczególnych dyscyplinach zimowych tak naprawdę każdy medal byłby sukcesem. Analizując dokładnie wyniki z obecnego sezonu widać, jak będzie to trudne do osiągnięcia. To jednak sport, a Igrzyska Olimpijskie poniekąd rządzą się swoimi prawami. Szanse naszych sportowców oczywiście są, ale też pamiętajmy, że każdy przyleci do Pekinu z medalowymi nadziejami.

SportoweBeskidy.pl: Pewnie najbardziej znów emocjonować się będziemy skokami narciarskimi. Możemy liczyć na odrodzenie polskich skoczków?

J.K.:
Skoki narciarskie są nieobliczalne i już niejednokrotnie o tym się przekonywaliśmy. Choćby podczas poprzednich igrzysk w 2018 roku, gdy Stefan Hula otarł się o medal w konkursie indywidualnym, a nic na to nie wskazywało w zawodach poprzedzających te olimpijskie. Bardziej na tej podstawie, niż prezentowanej w tym sezonie formy można upatrywać szans, aby powalczyć o medal. Przerwa, którą z różnych względów odbywają Piotr Żyła, Kamil Stoch i Dawid Kubacki może okazać się zbawienna. Nogi i głowa odpoczną, zyskają trochę spokoju i kto wie, co się wydarzy. Simon Ammann po złoto w Salt Lake City w 2002 roku sięgnął, choć jeszcze kilkanaście dni wcześniej leżał w szpitalu po poważnym upadku w Willingen.

SportoweBeskidy.pl: Nominacja dla Stefana Huli, którego w Pucharze Świata w tym sezonie właściwie nie oglądaliśmy, to duże zaskoczenie. To dobra decyzja?

J.K.:
Tak to już jest, że gdy nadchodzą Igrzyska Olimpijskie, to Stefan łapie formę. Ma wieloletnie doświadczenie, był już na zawodach tej rangi, więc to na pewno mu pomoże. To nasz chłopak, życzymy mu jak najlepiej. Myślę, że Stefan sam pokaże dobrymi skokami, że tego miejsca nie otrzymał przez przypadek.

SportoweBeskidy.pl: Gdyby nie byłyby to skoki narciarskie, a piłka nożna, to trener Michal Doleżal już dawno opuściłby kadrę...

J.K.:
To jednak zupełnie inna specyfika. Koncepcja zmiany trenera w trakcie sezonu i to w dodatku przed najważniejszą imprezą ostatnich lat nie jest raczej dobrym pomysłem. Poczekajmy z ocenami, bo przed nami druga część sezonu, a w niej sporo do wygrania, z medalami olimpijskimi włącznie. Tu łatwiej o dobre miejsca, poza tym – jak już wspomniałem – to specyficzne konkursy, których nie da się porównać do tych normalnych pucharowych. Przyjdzie właściwa pora na głębszą analizę. Faktem jest, że coś stało się niedobrego w okresie letnim, bo przecież w Letniej Grand Prix nasi skoczkowie prezentowali się bardzo dobrze. Nagle przyszedł start zimowej rywalizacji i w Niżnym Tagile przeżyliśmy rozczarowanie. Dlaczego? Nikt do końca tego nie wie.
 



SportoweBeskidy.pl: W innych dyscyplinach możemy liczyć na coś pozytywnego?

J.K.:
Niespodziankę sprawić może Maryna Gąsienica-Daniel, która notuje rezultaty w czołówce Pucharu Świata i przy okolicznościach sprzyjających stać ją na dobry wynik. Czy na miarę medalu – zobaczymy. Warto śledzić zmagania w snowboardzie. Aleksandra Król wygrała niedawno zawody z udziałem najlepszych zawodniczek, a to świetny prognostyk na zbliżające się igrzyska. Oprócz Natalii Maliszewskiej w short tracku to chyba największe realne polskie nadzieje na to, abyśmy cieszyli się z jakiegoś medalu.

SportoweBeskidy.pl: Biegaczki i biegacze?

J.K.:
Tu sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, bo niespodzianki zdarzają się rzadziej. Czołówka utrzymuje się zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn w miarę podobnie i ciężko jest się do niej przebić. Obserwując poziom każda lokata w czołowej „20” będzie dobrym rezultatem.

SportoweBeskidy.pl: W olimpijskiej kadrze mamy liczną grupę absolwentów wywodzących się ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego Szczyrk w Buczkowicach. Dyrektora placówki to chyba cieszy szczególnie?

J.K.:
Oczywiście, że mamy się czym szczycić, bo to aż 12-osobowe grono na ten moment, w tym ośmioro debiutantów. Kinga Rajda i Nicole Konderla w skokach narciarskich kobiet, Paweł Wąsek, Piotr Żyła i Stefan Hula wśród mężczyzn, Zuzanna Czapska i Paweł Pyjas w konkurencjach alpejskich, Szczepan Kupczak w kombinacji norweskiej, a także liczna grupa w biegach narciarskich – Magdalena Kobielusz, Karolina Kukuczka, Mateusz Haratyk i Maciej Staręga. Warte podkreślenia jest to, że w większości to zawodnicy młodzi z perspektywami. Do tej pory szkoła mogła pochwalić się 16 olimpijczykami, a liczba ta teraz znacznie się zwiększy. Spełniamy więc dobrze rolę, jaka została przed naszą placówką postawiona. Wpływając na rozwój sportowy naszych podopiecznych, a tego następstwem są powołania do kadr narodowych, zapewniamy im jednocześnie edukację na poziomie szkoły średniej.

SportoweBeskidy.pl: Szkoła ma dalsze plany rozwojowe?

J.K.:
Zdecydowanie stawiamy na to, aby nasza baza sportowa była coraz to lepsza. Mamy już do dyspozycji nowoczesną halę z pełnym zapleczem, w tym siłownią czy odnową biologiczną. Ogrodziliśmy też teren szkoły, dzięki czemu poprawiliśmy bezpieczeństwo naszych uczniów. Mamy także od niedawna garaże, w których stawiamy szkolne busy. W perspektywie najbliższej czeka nas remont kuchni i modernizacja boiska wielofunkcyjnego, które chcemy oświetlić, aby móc dłużej na nim trenować. Sięgamy też i dalej, nie zapominając o projekcie stworzenia profesjonalnych, całorocznych tras biegowych w niedalekiej odległości od skoczni narciarskich Skalite w Szczyrku. Mamy właściwie gotową koncepcję, natomiast kluczowa jest tu kwestia sfinansowania inwestycji. Uważam, że potrzebna jest ona nie tylko dla samej szkoły, ale i szeroko pojmowanego rozwoju narciarstwa. W regionie jest sporo klubów, które skorzystałyby na ich powstaniu, nie wspominając o możliwościach masowego wykorzystania tras pod kątem turystycznym i rekreacyjnym.