SportoweBeskidy.pl: Temat numer 1 w świecie skoków narciarskich to kwestia dalszej pracy trenera Stefana Horngachera. Co tak naprawdę na ten moment wiadomo, a co pozostaje w sferze domysłów?
Jarosław Konior:
Nie można niczego w tym temacie obecnie przesądzać. Na pewno nie byłoby dobrze, gdyby Stefan Horngacher naszą kadrę opuścił, bo moim zdaniem jest takim gwarantem sukcesów, które obserwujemy. Z reprezentacji, które liczyły się w ubiegłym roku na Igrzyskach Olimpijskich w zasadzie tylko Polacy ciągle prezentują wysoki poziom. Andreas Wellinger czy Robert Johansson, będący wtedy na podium z Kamilem Stochem, takich wyników nie osiągają. A przecież jeszcze dołączyli do ścisłej czołówki Piotrek Żyła i Dawid Kubacki. Chcielibyśmy, aby trener Horngacher dalej z kadrą pracował, najlepiej do następnych Igrzysk w Pekinie w 2022 roku.

SportoweBeskidy.pl: Optymistycznie to jednak nie wygląda. Zrobiło się sporo zamieszanie – mamy wakat w kadrze Niemiec, czy komentarze samego Stefana Horngachera o zainteresowaniu powrotem do Niemiec...
J.K.:
Są to pewne rozgrywki przed końcem sezon. Kontrakt trenera Horngachera wygasa po sezonie, więc to do niego będzie należała ostateczna decyzja. W Niemczech ma rodzinę i to może być czynnik decydujący. Aczkolwiek sam jest świadom tego, że w Polsce ma znakomitych zawodników i osiąga świetne wyniki, za które jest doceniany. Nie jest to bez wątpienia łatwa decyzja, wierzymy, że będzie korzystna z punktu widzenia polskich skoków.

SportoweBeskidy.pl: Patrząc stricte na beskidzki region – co się dzieje z medalistą olimpijskim szczyrkowianinem Stefanem Hulą?
J.K.:
Mamy sezon poolimpijski i trochę Stefan loty rzeczywiście obniżył. Martwi, że nie wystartuje w Lahti, choć z drugiej strony to szansa dla naszego absolwenta Pawła Wąska, który znów wystąpi na poziomie Pucharu Świata. A Stefan? Może spokojny trening, jak w przypadku Maćka Kota będzie przydatny właśnie w tym momencie. Zbliżają się mistrzostwa świata, na których forma może powrócić i tego Stefanowi życzymy.

SportoweBeskidy.pl: Wyraźne postępy robi Jakub Wolny. Czy to zawodnik, a wspomnę, że również były uczeń SMS Szczyrk w Buczkowicach, skali Piotra Żyły?
J.K.:
Myślę, że tak. Z całej kadry trenera Horngachera zrobił największy postęp i dziś regularnie punktuje w zawodach Pucharu Świata. Ostatnio nawet sklasyfikowany został w pierwszej „10”, wcześniej był też w drużynie, która wygrała konkurs w Wiśle. To świadczy o możliwościach i potencjale, aby mógł zastąpić kiedyś godnie Kamila Stocha czy Piotrka Żyłę. Pamiętajmy jednocześnie, że na sukces sportowca składa się wiele czynników. Kuba Wolny to nie jest przypadkowy człowiek w kadrze, bo w 2014 roku został przecież mistrzem świata juniorów. Później jego rozwój zahamowały kontuzje, ale jest już na dobrych torach. Widać tu także rękę Stefana Horngachera.

SportoweBeskidy.pl: Wspomniał pan o mistrzostwach świata w skokach narciarskich. Jakie powinny być nasze oczekiwania? Medale tak indywidualnie, jak i drużynowo dla polskich reprezentantów?
J.K.:
Oczywiście. Patrząc na to, co dotychczas osiągnęła kadra pod okiem trenera Horngachera i dokonania jej w trwającym sezonie, nawet podwójne podium indywidualne wydaje się realne. Szanse na medal są w każdym razie ogromne i trzeba na nie liczyć w obu konkursach indywidualnych oraz tym drużynowym. Mamy jednak z drugiej strony nauczkę z Igrzysk Olimpijskich, gdy Stefan Hula i Kamil Stoch zajmowali najwyższe miejsca na półmetku, a ostatecznie wylądowali poza podium. Mimo wszystkich nadziei i przesłanek nakazuje to zachowanie ostrożności.

SportoweBeskidy.pl: Sporo mówi się o dużej luce między kadrą A a pozostałymi polskimi skoczkami. Czy widać tych następców w perspektywie lat najbliższych?
J.K.:
W naszej szkole są zdolni młodzi skoczkowie, ale to melodia dalszej przyszłości. W kadrze B widać pozytywy po zmianie trenera na Maćka Maciusiaka, który zbiera pochlebne recenzje. Olek Zniszczoł skacze nieźle, jest wspomniany już Paweł Wąsek, mamy również bardzo utalentowanych Klimka Murańkę i Tomka Pilcha. Na wyraźny progres potrzeba jednak czasu. Jesteśmy dobrej myśli, że któryś z wymienionych zawodników do kadry A trafi na dłużej.