W ostatnich miesiącach szczególnie głośno zrobiło się o szczyrkowskiej Szkole Mistrzostwa Sportowego Sportów Zimowych z siedzibą w Buczkowicach. Podopieczni i absolwenci tej placówki osiągają coraz lepsze wyniki sportowe. Jaka jest tajemnica sukcesów? M.in. o tym, w ramach STREFY WYWIADU, w rozmowie z dyrektorem szkoły Jarosławem Koniorem.

konior_hankus

SportoweBeskidy.pl: W 2010 roku obejmował pan stanowisko dyrektora szkoły. Miał pan zapewne swoje założenia, cele. Sukcesów obecnie nie brakuje. Jak pan się do tego odnosi? Jarosław Konior: W przypadku szkoły sportowej trzeba mówić o nadziejach, ale też i dużej odpowiedzialności. Odpowiadamy za poziom sportowy przyszłych kadrowiczów. System w naszym kraju jest taki, że pierwsze etapy szkolenia odbywają się na poziomie klubów. Później młodzi sportowcy przychodzą do gimnazjum czy liceum, więc także przed klubami czy rodzicami odpowiadamy za ich poziom sportowy. Marzeniem jest, aby jak największe grono uczniów zasilało kadry i reprezentowało szkołę oraz kraj. Organizacja szkoły daje takie możliwości. Uczniowie mogą codziennie, systematycznie trenować, bo praca w klubach bywa jak wiadomo różna.

Dla nas ważne jest jednocześnie, żeby nie zaniedbać edukacji. Dajemy możliwość ukończenia gimnazjum, a później liceum. Uczniowie w naszej szkole spędzają mnóstwo czasu. To często ich drugi dom. Przebywają tu przez większość czasu aniżeli w swoich domach. Zajęcia mamy prowadzone od godziny 8 praktycznie do godz. 19. Ci uczniowie, którzy mieszkają w naszym internacie cały czas są pod naszą opieką. Odpowiadamy więc jednakowo za ich wychowanie, oczywiście we współpracy z rodzicami. Funkcjonowanie szkoły w takim układzie pozwala uniknąć pewnych zagrożeń, na które młodzi ludzie w dzisiejszych czasach są narażeni. Mają cały czas zajęty, a uprawianie sportu wymusza naturalnie pewne zachowania – odpowiednie odżywianie, prowadzenie właściwego trybu życia. W szkole organizujemy dużo zajęć dodatkowych w związku z licznymi wyjazdami uczniów na zawody sportowe. Egzaminy gimnazjalne i matury piszemy, jak w każdej innej szkole, więc przy bardzo niskiej frekwencji chcemy dać możliwość zdobywania wiedzy. Douczanie odbywa się na terenie szkoły czy w internacie. To ważny aspekt dydaktyczny i taka wartość dodana tej placówki.

zniszczoł, konior, SMS Szczyrk

SportoweBeskidy.pl: W ostatnich latach o SMS Szczyrk zrobiło się naprawdę głośno... J.K.: Sukcesami szkoła mogła pochwalić się już we wcześniejszych latach. Dla przykładu Damian Waniczek zdobył Puchar Świata w saneczkarstwie jako absolwent naszej placówki. Zawsze nasi uczniowie byli członkami kadr narodowych, jak Maciek Kreczmer, Piotrek Żyła czy Maciek Bydliński. Należą do najlepszych w Polsce i w pewnym sensie czołówki europejskiej. Biegaczka Sylwia Jaśkowiec kilka razy zdobyła Młodzieżowe Mistrzostwo Świata do lat 23. Była wówczas „świeżo” po szkole.

Ostatnie lata to rzeczywiście godne wspomnienia sukcesy. W 2012 roku Olek Zniszczoł, jako uczeń II klasy Liceum, został indywidualnie wicemistrzem świata juniorów oraz srebrnym w drużynie, m.in. z Tomkiem Byrtem, innym naszym ówczesnym uczniem. W ubiegłym roku Olek Zniszczoł i Krzysiek Biegun zdobyli srebrny medal w drużynie na juniorskim czempionacie. W trwającym sezonie Krzysiek najpierw wygrał zawody Letniej Grand Prix w Hakubie i w klasyfikacji generalnej zajął 5. miejsce, a więc najwyższe z wszystkich polskich skoczków. Podczas zimowej inauguracji został drugim Polakiem, który dzierżył koszulkę lidera Pucharu Świata.

Wspomnę także, iż bardzo dużym sukcesem był udział niedawnych absolwentów na Uniwersjadzie w Val di Fiemme we Włoszech. Krzysiek Biegun „wyskakał” złoto i srebro indywidualnie, a w drużynie nasi skoczkowie wygrali zdecydowanie w składzie z Biegunem, Zniszczołem i absolwentem gimnazjum – Bartkiem Kłuskiem. Nasz olimpijczyk do Soczi Adaś Cieślar, również były uczeń, zdobył złoto i srebro, a brąz indywidualnie stał się udziałem Pawła Słowioka. Cała „nasza” drużyna, włączając do tego Szczepana Kupczaka, zdobyła złoto drużynowe. Wszyscy reprezentowali AWF Katowice i przyczynili się do tego, że ta uczelnia okazała się najlepszą uczelnią wyższą w sportach zimowych na świecie, co przekłada się na wielką promocję regionu Śląska.

Całkiem bieżący wyczyn to złoto ucznia III klasy Liceum Jakuba Wolnego, zawodnika LKS-u Klimczok Bystra, który sprawił ogromną niespodziankę nam wszystkim i został mistrzem świata juniorów. Stawiano raczej na nieco bardziej doświadczonych zawodników, którzy już w Pucharze Świata debiutowali. Ale już na treningach Kuba nie odstawał od swoich kolegów z reprezentacji. I tak oto w historii Polski mamy pięciu mistrzów świata w skokach narciarskich. Pierwszym był Wojciech Fortuna jako mistrz olimpijski, kiedy otrzymywało się dwa medale. Drugim był oczywiście Adam Małysz, kolejnym Mateusz Rutkowski. Czwarty to Kamil Stoch, a piąty Jakub Wolny. Warto to podkreślić.

Dodać trzeba, że wspólnie z absolwentami Krzyśkiem Biegunem i Olkiem Zniszczołem, zdobyli również złoto drużynowe. Można wywnioskować, że to – nie chwaląc się – najlepsza szkoła na świecie. Patrzymy oczywiście przez pryzmat wyników. Mamy bardzo wyrównany, silny zespół w skokach, co świetnie wróży na przyszłość.

SportoweBeskidy.pl: A przed nami Igrzyska Olimpijskie w Soczi, gdzie również absolwentów szczyrkowskiej placówki nie brakuje. Na co możemy liczyć? J.K.: Cieszymy się, iż bardzo liczna jest, bo aż 9-osobowa grupa naszych absolwentów. Liczę na dobry występ całej polskiej kadry i myślę, że szanse na pewno mają w sztafecie biegaczki z naszymi byłymi podopiecznym w składzie. No i Sylwia Jaśkowiec. W sprincie stać ją na niespodziankę, co pokazała choćby w prologu Tour de Ski, gdy zajęła 3. miejsce. Skoczkowie z Piotrkiem Żyłą w składzie powinni walczyć o medal. To chyba największa szansa medalowa. Na pewno wysoko może być Maciej Staręga, który w tym sezonie „kręci się” wysoko w klasyfikacji zawodów. A ma dopiero 23 lata. To mało, jak na biegacza. W sprintach niespodzianki są możliwe. Fajnie gdyby udało się pozytywnie zaprezentować Maćkowi Bydlińskiemu. Liczymy w odniesieniu do wszystkich zawodników na najlepsze rezultaty w tym sezonie, bo tego wymaga ranga takiej imprezy, jak Igrzyska.

Luszczek SMS Szczyrk 2

SportoweBeskidy.pl: Pytanie kluczowe – skąd sukcesy uczniów SMS Szczyrk? J.K.: Sukcesy biorą się w mojej opinii z kilku części składowych. Po pierwsze, dobra praca w klubach. Następnie systematyczny trening pod okiem bardzo dobrych trenerów w naszej szkole, przy wsparciu psychologa sportu. Dziś to niezwykle istotna kwestia. Do tego fachowcy „z zewnątrz” – pani dietetyk Barbara Frączek z AWF Kraków, która zajmuje się kwestiami żywienia, ustalania diet. Wsparcia udziela nam fizjolog, profesor Tomasz Gabryś. Zespół fachowców jest więc szeroki. Do tego bardzo ważne jest to, że mamy świetne obiekty. Gdyby nie powstały skocznie w Szczyrku i Wiśle tych sukcesów byśmy po prostu nie mieli. Możemy przecież codziennie i w pobliżu szkoły trenować. Chcąc osiągnąć podobny efekt w biegach narciarskich czy narciarstwie alpejskim, niezbędne jest powstanie odpowiednich obiektów, jak w przypadku skoków. Miesiąc czy dwa naśnieżenia tras nie wystarczy w przypadku narciarstwa alpejskiego. A całoroczna, oświetlona trasa narciarska to konieczność, bo byłaby wykorzystywana zarówno zimą, jak i latem. Dobrej infrastruktury sportowej nigdy za dużo. To też rozwój turystyki dla danego regionu. Tu zgromadzona jest najzdolniejsza młodzież i nie możemy sobie pozwolić na stratę czasu na dojazdy, spędzanie czasu w autobusie. Marzeniem jest, by profesjonalna trasa powstała w okolicach szkoły. Koncepcja i kosztorys już są. To może być znaczący krok, by pozostali biegacze i biegaczki podążyli śladem Justyny Kowalczyk. Wszyscy z innych krajów też trenowaliby na Podbeskidziu. Wiele ekip jeździ dziś do Austrii, a przecież równie dobrze mogliby do Polski, w Beskidy. Bardzo potrzebna jest nam hala sportowa. Jako Szkoła Mistrzostwa Sportowego nie mamy jej i korzystamy z obiektów COS Szczyrk, które przy obłożeniu nie zawsze są do dyspozycji w takim wymiarze, jaki potrzebujemy.

SportoweBeskidy.pl: Do szkoły często przyjeżdżają byli lub obecni mistrzowie. Jaki jest cel takich działań? J.K.: Takie wizyty są bardzo pozytywnie odbierane i to kwestia najistotniejsza. Staramy się organizować spotkania zwłaszcza w okresie jesiennym i wiosennym, gdy jest na to nieco więcej czasu. Wpływ na przywołane wcześniej sukcesy sportowe te wizyty znanych osobistości świata sportu też mają. W przypadku skoczków wspomnę o słynnym trenerze Hannu Lepistoe, który kilka razy nas już odwiedził. Samo to, że przebywał z uczniami i trenerami wpływało na nich pozytywnie. Poza tym byli biegacze – Józef Łuszczek i Edward Budny, alpejczyk Andrzej Bachleda, był też u nas Tomek Majewski czy Janusz Rokicki, wicemistrz paraolimpiady w pchnięciu kulą. Odwiedził nas także redaktor Krzysztof Miklas, który przekazał sporo ze swojej wiedzy o sporcie. To wszystko działa na plus. Zarazem jest to motywacja, by iść w kierunku tych mistrzów. Młodzi uczniowie widzą, że warto poświęcać swój czas i można osiągnąć coś znaczącego w sporcie.

SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. J.K.: Dziękuję.