Przede wszystkim o a-klasowej rywalizacji rozmawialiśmy z kolejnym gościem STREFY WYWIADU. Jarosław Kubacki poprowadził w minionym sezonie drużynę z Bestwinki do historycznego miejsca na podium. jarosław kubacki

SportoweBeskidy.pl: Zakończył zespół z Bestwinki rywalizację w bielskiej A-klasie na trzecim miejscu. Podium należy uznać za sukces... Jarosław Kubacki: Obejmując drużynę czułem, że drzemie w niej potencjał. Oglądałem zespół zanim zacząłem z nim pracować. Taktyka ograniczała zawodników, nie mogli rozwinąć skrzydeł. Próbowałem to zmienić. Początek sezonu w naszym wykonaniu nie był najlepszy, graliśmy w kratkę. Od ósmej kolejki zaczęliśmy grać dobrze, przegraliśmy w dalszej części rozgrywek tylko dwa mecze. Pierwszy raz w historii zespół rywalizację w A-klasie zakończył na podium. Brawa dla chłopaków, bo to jest ich zasługa. Ja na boisko nie wychodzę. Drużyna przepracowała solidnie zimę. Treningi były ciężkie, ale nikt nie uciekał od solidnej pracy. Jestem bardzo zadowolony. Przegraliśmy pierwszy mecz rundy wiosennej w Rybarzowicach. Jako jedyny zespół z czołówki ulegliśmy Iskrze, ale tyko my pokonaliśmy Sołę Kobiernice. Mogliśmy powalczyć o drugie miejsce. Remisy z Sokołem Buczkowice i Groniem Bujaków uniemożliwiły nam przeskoczenie Przełomu Kaniów. Ostatni mecz sezonu graliśmy w mocno eksperymentalnym składzie. Ośmiu zawodników nie mogło w tym spotkaniu wystąpić. Musiałem przekonać chłopaków do mojego stylu gry. Preferuję ofensywny futbol, nie lubię się bronić. Zawsze graliśmy o zwycięstwo. Potrzebowaliśmy czasu, dlatego początek sezonu był w naszym wykonaniu trochę słabszy. Zawodnicy musieli „wykasować” pewne przyzwyczajenia. Na przykład obrońcy mieli zakodowane, że nie mogą przekraczać połowy boiska.

SportoweBeskidy.pl: Końcówka sezonu w waszym wykonaniu była trochę słabsza. Po dwóch remisach przegraliście na zakończenie w Pisarzowicach. Zmęczenie dało o sobie znać? J.K.: Ktoś może powie, że wydziwiam, ale w Bujakowie i Buczkowicach są specyficzne boiska. Nie lubimy małych i wąskich boisk. Przegraliśmy także wspomniany mecz w Rybarzowicach. Popełniliśmy w tych spotkaniach błędy, ja jako trener i zawodnicy. Lepiej się nam grało z zespołami próbującymi operować piłką. Z zespołami grającymi długą piłkę z pominięciem drugiej linii mieliśmy większe problemy. Nie uczyłem swoich zawodników gry na „wariata”, to moja wina (śmiech). W meczach z Sokołem i Groniem mieliśmy optyczną przewagę, ale szwankowała skuteczność. Mieliśmy szanse na wicemistrzostwo, bo graliśmy także z Przełomem. Nie udało nam się z nim wygrać, ale stawka meczu byłaby inna, gdybyśmy wcześniej nie pogubili punktów. O meczu w Pisarzowicach już wspominałem. Ośmiu zawodników z powodów kartek i kontuzji wypadło z kadry.

SportoweBeskidy.pl: Mocna strona Bestwinki... J.K.: Każdy trener może tak powiedzieć, ale naszą mocną stroną naprawdę jest świetna atmosfera w zespole. Proszę mi wierzyć, że mam świetny zespół i świetnych zawodników, którzy się z sobą dogadują. Przemysław Stasica grał w IV lidze, mogłoby się wydawać, że nie będzie pasował do A-klasy. Początek współpracy nie należał do łatwych. Mam swoje zasady, pewien sposób pracy. Zespół musiał się do tego przyzwyczaić. Nie interesuje mnie to, jak i gdzie ktoś kiedyś grał. Najważniejsza jest aktualna dyspozycja. Do każdego meczu przygotowywaliśmy się odmiennie, zmienialiśmy sposób gry w zależności od rywala. Starałem się zawsze przeanalizować grę przeciwnika, a zawodnicy na boisku wyeliminować jego mocne strony. Oczywiście analiza to duże słowo, ale staraliśmy się podejść do każdego meczu i przeciwnika inaczej. Nie mogę narzekać na frekwencję na treningach, a w niektórych klubach trenerzy mają z tym problemy. Nikt się nie obraża, jeśli nie gra. Na początku miałem z tym trochę kłopotów. Zawodnicy musieli się przestawić.

SportoweBeskidy.pl: Bestwinka wzmocni się przed startem następnego sezonu? J.K.: Mam nadzieję, że wszyscy zawodnicy zostaną. Nikt nie zgłaszał chęci odejścia. Na pewno będziemy myśleć o wzmocnieniach. Dwóch, może trzech zawodników chciałbym pozyskać. Świeża krew się przyda. Będziemy chcieli powalczyć przynajmniej o trzecie miejsce, może o coś więcej. Nikt o mistrzostwie nie mówi, ale pokazaliśmy, że stać nas na dobrą grę i dobre wyniki. Chciałbym do drużyny dokooptować naszą młodzież. Nie sztuką jest budować zespół w oparciu o zawodników z zewnątrz, którzy przyjdą, pograją rok, może dwa i odejdą. Na tym poziomie, w „okręgówce” podobnie, grać się powinno dla przyjemności i zabawy, nie dla pieniędzy. Być może ktoś się ze mną nie zgodzi, ale moim zdaniem pieniądze za grę w A-klasie psują ligę. Błąd popełniają prezesi klubów. Na tym szczeblu mamy przecież do czynienia z grą amatorską. Trenerzy mają w tym aspekcie pole do popisu. Musimy kształtować świadomość młodych piłkarzy, którzy na pierwszym miejscu powinni stawiąc grę, a nie pieniądze.  Warto zaznaczyć, że przed startem minionego sezonu prawdopodobnie jako jedyny zespół w lidze nie zrobiliśmy żadnych roszad kadrowych. Szanse dostali chłopcy, którzy byli w klubie. Tak jak wspomniałem. Teraz chciałbym wprowadzić do drużyny trochę świeżej krwi, maksymalnie trzech graczy. bestwinka2 SportoweBeskidy.pl: Młodzież puka do bram pierwszego zespołu? J.K.: Obserwuję naszych juniorów. Trenują przed nami, mam okazję śledzić ich treningi. Kilku chłopaków wpadło mi w oko. Trzech chłopaków było zgłoszonych do rozgrywek seniorskich. Myślę, że w nadchodzącym sezonie będą stopniowo wchodzić do pierwszej drużyny. Dwóch z nich wystąpiło w ostatnim meczu ligowym w Pisarzowicach. Zaprezentowali się dobrze. Wszystko zależy od nich, od tego czy będą chcieli grac i ciężko pracować.

SportoweBeskidy.pl: A-klasowa rywalizacja przyniosła jakieś niespodzianki? J.K.: Szkoda zespołu z Kóz. Orzeł grał niezłą piłkę, prezentował się zdecydowanie lepiej niż Iskra Rybarzowice. Wygraliśmy z Orłem, ale po walce. Większość trenerów, z którymi rozmawiałem, chwaliło spadkowicza. Międzyrzecze miało w składzie kilku dobrych piłkarzy, ale brakowało mi w ich grze pomysłu na finalizację akcji. Do 20-30 metra grali fajnie, operowali piłką. Wpływ na wyniki na pewno miała nie najlepsza frekwencja na treningach. Pozytywnie zaskoczył mnie Beskid. Po rundzie jesiennej był kandydatem do spadku. Grałem w Godziszce przed zawieszeniem butów na kołek, trenowałem ten zespół. Sentyment pozostał. Kibicowałem tej drużynie. Pokazała wiosną charakter.

SportoweBeskidy.pl: Kiedy Bestwinka rozpocznie przygotowania do nowego sezonu i jak będą przebiegać? J.K.: Liczę na to, tak jak wspomniałem, że w komplecie spotkamy się na pierwszym treningu. 14 lipca rozpoczynamy przygotowania. 18 i 25 zagramy dwa sparingi. Zmierzymy się z Kuźnia Ustroń i Górnikiem Brzeszcze. Jesteśmy także zaproszeni na turniej do Dankowic, w którym ma wystąpić m.in. drużyna z Argentyny. 1 sierpnia możemy jednak grać w Pucharze Polski. Terminy będą się pokrywać. bestwinka_orzel_kozy SportoweBeskidy.pl: Mówi się w Bestwince o awansie do „okręgówki”? J.K.: Marzy mi się awans, nie będę tego ukrywał, ale nie powiem, że gramy o mistrzostwo. Jestem młodym trenerem, zajmuję się tą profesją od 2011 roku. Praca w Bestwince jest dla mnie pierwszym, poważnym egzaminem. Myślę, że w trakcie minionego sezonu wraz z zespołem zdaliśmy go. Zarząd jest zadowolony, kibice również. Cele trzeba stawiać sobie ambitne. Zespół pokazał, że stać go na dobrą grę. Zawodnicy uwierzyli w siebie. Trzecie miejsce to ich zasługa. Profesjonalnie podeszli do swoich obowiązków, słuchali moich podpowiedzi. Wynik świadczy o tym, że podpowiadałem dobrze.

SportoweBeskidy.pl: Pracę z seniorami Bestwinki łączysz z trenowaniem juniorów bialskiej Stali. Młodzież pod twoim szkoleniowym okiem również zanotowała w sezonie minionym dobry wynik. J.K.: Zgadza się. Awansowaliśmy do II Ligi Ślaskiej Juniorów. Co prawda z trzeciego miejsca, ale awans to awans. Efekt końcowy jest dobry. Udaje mi się pogodzić pracę w dwóch miejscach. 

SportoweBeskidy.pl: Recepta Jarosława Kubackiego na sukces? J.K.: Praca i zaangażowanie. Zarówno trener, jak i zawodnicy podczas treningów muszą dawać z siebie wszystko. Serce na boisku zawsze trzeba zostawić.

SportoweBeskidy.pl: Dziękują za rozmowę. J.K.: Dziękuję. Rozmawiał: Krzysztof Biłka