Jeden set to za mało
Efekt nowej miotły przestał działać? Siatkarki z Bielska-Białej doznały drugiej porażki z rzędu. Nie podejmowały ligowego potentata. Do pojedynku z PTPS-em Piła podopieczne Mariusza Wiktorowicza przystąpiły z chęcią rehabilitacji za porażkę w Legionowie. Niestety – z perspektywy kibiców BKS-u – nie poradziły sobie we własnej hali z sąsiadem w tabeli.
Gospodynie pojedynek z PTPS-em Piła rozpoczęły dobrze, szybko osiągnęły przewagę. Prowadziły 8:3, a chwilę później 15:7. Przyjezdne po słabszym początku zaczęły grać lepiej, odrobiły część strat (12:15). W premierowym secie atak pilanek BKS skutecznie jednak odparł, wygrał do 19, ale...
W dalszej fazie meczu z dobrze grającym rywalem nie poradził sobie. W drugim secie role całkowicie się odmieniły. - Zupełnie nie rozumiem, dlaczego po pierwszej wygranej partii, w drugim secie graliśmy tak jak graliśmy. Chyba nie tylko ja nie poznawałem swojego zespołu - powiedział podczas konferencji prasowej szkoleniowiec bielskiej drużyny. PTPS prowadził 3:0, 11:5, 16:8, wygrał gładko do 14.
O trzecim secie w Bielsku-Białej wszyscy zapewne szybko chcą zapomnieć. Początkowo katastrofy nic nie zapowiadało, do stanu 7:7 trwała zacięta walka. Następnie przyjezdne zdobył dziesięć punktów z rzędu! BKS w tej odsłonie uzbierał tylko 11 „oczek”.
Podłamane takim obrotem boiskowych wydarzań bielszczanki nie potrafiły odpowiednio zareagować w ostatniej części spotkania. Na pierwszej przerwie technicznej zespół z Piły prowadził 8:4, na drugiej 16:10. Przewagi nie roztrwonił i zdobył pod Dębowcem trzy punkty.
BKS Aluprof PROFI CREDIT Bielsko-Biała – PTPS Piła 1:3 (25:19, 14:25, 11:25, 19:25)
BKS: Casiglione, Horka, Trojan, Mucha, RAdosova, Lis, Wojtwicz (libero) oraz Bamber-Laskowska, Strózik, Łyszkiewicz, Pasznik, Moskwa Trener: Wiktorowicz