Jedni bliżej utrzymania, drudzy... ze spadkiem
Spotkanie między Kuźnią Ustroń a MRKS-em Czechowice-Dziedzice zapowiadało się ciekawie nie tylko ze względu na zestawienie dwóch beskidzkich ekip, ale także walkę w kontekście utrzymania w IV lidze.
To już pewne. MRKS utracił tym meczem - i tą porażką - wszelkie nadzieje na utrzymanie IV ligi. Żal w Czechowicach jest tym bardziej większy, że zespół żegna się z tą klasą rozgrywkową po naprawdę bardzo dobrej rundzie wiosennej, w której MRKS grał dobrą piłkę, a zwycięstwa z czołowymi ekipami, jak rezerwy Podbeskidzia czy Polonia Łaziska Górne nie były dziełem przypadku. Niestety, w parze z dobrą grą szły również błędy indywidualne kosztujące stratę wielu bramek oraz nieskuteczność. Taki też był dzisiejszy mecz z Kuźnią.
- Jestem dumny z moich zawodników. Mają oni nietuzinkowe umiejętności i dla mnie sukcesem będzie, jak kilku z nich znajdzie się na testach w klubach ze szczebla centralnego. Zasługują na to - przekonuje trener MRKS-u, Daniel Feruga.
Porażka jednych, jest sukcesem drugich. Kuźnia dzięki wygranej nad MRKS-em wyraźnie przybliżyła się do utrzymania w IV lidze, co z beskidzkiego punktu widzenia jest budujące. I owszem, według niektórych, może ich gra w tej rundzie była mniej widowiskowa niż czechowiczan, ale ekipę z Ustronia należy pochwalić za to, że cechowała się pragmatyzmem, skutecznością, dobrym przygotowaniem taktycznym oraz przygotowaniem motorycznym i cechami wolicjonalnymi. - MRKS przeważał w meczu z nami i to nie podlega dyskusji. Byliśmy jednak przygotowani dobrze pod rywala, wiedzieliśmy co grają, czym mogą nam zaskoczyć oraz jak my możemy zgarnąć trzy punkty. Plan się powiódł i z tego się cieszymy, ale jeszcze sezon się dla nas nie kończy - zauważa szkoleniowiec Kuźni, Daniel Kubaczka.
Co do samego starcia, był to dość typowy mecz derbowy. Kuźnia spokojnie czekała na swoje okazje, MRKS przeważał, ale nie mógł przebić się przez mur defensywny gospodarzy. Zespół z Ustronia objął prowadzenie w 7. minucie po golu Michała Pietraczyka, który wykorzystał sytuacje sam na sam z bramkarzem MRKS-u. Jeszcze w pierwszej połowie odpowiedzieć mogli m.in. Patryk Wójtowicz oraz Wojciech Dragon. W jednym i drugim przypadku zabrakło jednak dobrej finalizacji.
Po zmianie stron wyraźnie inicjatywę boiskową przejęli czechowiczanie, lecz i tym razem nie byli w stanie jej udokumentować, mimo kilku dogodnych prób. Finalnie wynik 1:0 utrzymał się do końcowego gwizdka arbitra, choć w drugiej części Pietraczyk mógł podwyższyć stan - tym razem jednak nie zamienił okazji "1 na 1" na bramkę.