
Jedni uciekli od strefy spadkowej, drugim zostają matematyczne szanse
Dla Drzewiarza był to niesłychanie ważny mecz. Każdy inny wynik niż zwycięstwo z Kuźnią utrudniało bardzo sytuację jasieniczan w kontekście utrzymania.
- Po meczu w szatni panowała cisza. Trudno się dziwić, spadliśmy z IV ligi i jedynie cud w postaci może nas uratować. Szkoda, bo zagraliśmy całkiem niezły mecz - powiedział po meczu szkoleniowiec Drzewiarza, Ryszard Kłusek. - Dla nas był to mecz o 6 punktów. Dla Drzewiarza także, co widać było na boisku. Widać było, że nikt nie kalkulował - zaznacza natomiast szkoleniowiec Kuźni, Daniel Kubaczka.
Choć finalnie, w pierwszej połowie goli nie ujrzeliśmy, to trzeba zaznaczyć, że mogła ona się podobać kibicom. Szczególnie dobry fragment oglądaliśmy do 20. minuty, gdy ustronianie stworzyli sobie kilka dobrych okazji do zdobycia bramki. Groźna była miedzy innymi próba Jakuba Fiedora, który w sytuacji sam na sam nie zachował należycie zimnej krwi. Z poczynań gospodarzy w ofensywie, jednak nic konstruktywnego nie wyniknęło. Po stronie Drzewiarza szczęścia natomiast szukał Konrad Bukowczan. Następnie tempo meczu nieco opadło, aby emocje ponownie zapanowały w końcówce.
Zanim jednak zobaczyliśmy bramki, świetnie w bramce Kuźni zachował się Michał Skocz, który wygrał pojedynek "oko w oko" z Bukowczanem. W 82. minucie natomiast trafienie fetował Mykola Bui, który celnie przymierzył ze stałego fragmentu. Trzy minuty później kwestia zwycięstwa Kuźni była przesądzona. Paweł Niewiadomski wpisał się na listę strzelców po efektywnej "solówce". Tym samym ustronianie na sześć punktów uciekli ze strefy spadkowej. Drzewiarz, aby myśleć o ligowym bycie, musi liczyć, że Odra Wodzisław utrzyma się w III lidze gr. 3, na co są matematyczne szanse...