Dariusz Potrząsaj, Marcin Bednarek, Sebastian Nowak czy Piotr Pastuszak – po stronie Spójni, a Marcin Byrtek, Radosław Tracz, Marcin Gustyński czy Szymon Szczyrk w ekipie GKS-u – obu drużynom wieńczącym 23. kolejkę „okręgówki” przyszło rywalizować w składach dalekich od optymalnych. Wynik pozostawał w takich okolicznościach kwestią jak najbardziej otwartą, choć z racji niedawnego rozstania z trenerem większej stabilności należało upatrywać w postawie gości z Radziechów.

I to „Fiodorom” lepiej wiodło się na wstępie spotkania. Mowa zwłaszcza o zdobyciu w 5. minucie prowadzenia. Junior Wiktor Binda dorzucił piłkę z lewego skrzydła, a główka Kacpra Mariana znalazła drogę do siatki. Goście mogli przy skromnej zaliczce grać nieco spokojniej. Tempa może i nadmiernie nie forsowali, ale okazje sobie stwarzali, by odnotować próby Mariana czy Patryka Kłyszyńskiego po kornerze. Radziechowianie doczekali się wreszcie podwyższenia wyniku. W 41. minucie w „16” sfaulowany został Marian, a za moment golkipera Spójni pokonał Mateusz Janik. Piłkarze GKS-u mieli więc w przerwie nastroje od swojego przeciwnika o wiele lepsze. Ten w żadnej z wypracowanych sytuacji nie był skuteczny, natomiast potyczka mogła nabrać innego kierunku, gdyby w 2. minucie Paweł Kawik uderzył z 7. metrów dokładniej aniżeli obok słupka.

Druga połowa spotkania była wyrównana z nieznacznym wskazaniem na dążący do odrobienia strat zespół z Zebrzydowic. Sztuka ta gospodarzom powiodła się, ale... połowicznie. W 78. minucie Lev Taratorin powalił w polu karnym Kawika. Arbiter ponownie wskazał na „wapno”, a strzał Krystiana Kaczmarczyka dał zebrzydowiczanom kontakt z przeciwnikiem. Na więcej podopieczni trenera Sebastiana Gruszfelda nie pozwolili, sami w końcówce powinni dodać bramkę do wyjazdowego dorobku, lecz Kacper Kurek klarownych sytuacji z 88. i 90. minuty nie wykorzystał.

– W końcu mamy zwycięstwo, które przy znaczących niedostatkach kadrowych tak naprawdę wyszarpaliśmy. Była też zauważalna w naszej grze większa radość z piłki – ocenia szkoleniowiec GKS-u, przełamującego w Zebrzydowicach serię 5. meczów z rzędu bez zwycięstwa. Licznik bije z kolei niezmiennie w przypadku Spójnia, która ostatni raz fetowała „maksa” 6 kwietnia w Goleszowie, od tego czasu 6-krotnie opuszczając murawę bez wygranej.