Konfrontacja z Pogonią Tczew ułożyła się dla "rekordzistek" w sposób wymarzony, wszak już po 120. sekundach miały w zapasie gola. Bramkarka gospodyń uderzenie głową Darii Długokęckiej sparowała, ale wobec dobitki Julii Szostak nie miała nic do powiedzenia. Kiedy przeciwniczki odpowiedziały w 38. minucie golem Julii Jędrzejewskiej, ponownie przyjezdne zdobyły przewagę. Julia Gutowska została sfaulowana w obrębie "16", sama też sprawiedliwość wymierzyła. I wydawało się, że to scenariusz tym bardziej optymalny dla ekipy z Cygańskiego Lasu, która zryw tczewianek powstrzymała...

Wstępny kwadrans drugiej połowy był dla podopiecznych Mateusza Żebrowskiego skrajnie nieudany. Bo jak inaczej określić fragment, w którym bezpowrotnie straciły kontrolę nad przebiegiem spotkania? W 50. minucie bielszczanki zbyt krótko piłkę wybiły, a wolejem zza pola karnego popisała się Martyna Tryka. Kiedy wybiła godzina Jędrzejewska powtórnie pokonała Jessicę Ludwiczak, pieczętując to, że wszystkie punkty zostały finalnie na Pomorzu.

Bielskiemu zespołowi towarzyszył po spotkaniu niedosyt, bo zdobycz w starciu z Pogonią była jak najbardziej realna. - Strzeliliśmy na wyjeździe 2 gole, a wracamy bez choćby punktu... - zauważył szkoleniowiec Rekordu.