
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Jest Gala, są emocje
W skali ogólnopolskiej i tej beskidzkiej przełom roku kalendarzowego był dogodną okazją do licznych podsumowań. Wybrano także sportowców tych „najlepszych z najlepszych”.
A skoro wybór to bez względu na to, jaki miałby on charakter emocje pojawić się musiały. 2018 rok był jak wiadomo – pomimo piłkarskiego mundialu jako imprezy sztandarowej – rokiem siatkarski. Toteż przedstawiciele tej dyscypliny sportu doroczny plebiscyt „Przeglądu Sportowego” zdominowali. Teoretycznie rzecz oceniając o wielkie zdziwienie trudno. Mistrzowie świata, rewelacyjny najlepszy siatkarz globu Bartosz Kurek, charyzmatyczny trener Vital Heynen. Na pozór jasna sprawa.
Plebiscyt odbił się jednak szerokim echem, bo uznany za najlepszego Kurek zdystansował w głosowaniu Czytelników „obrońcę trofeum” Kamila Stocha. Przypomnijmy – dwukrotnego medalistę olimpijskiego z Pjongczangu, w tym złotego indywidualnie, triumfatora Turnieju Czterech Skoczni i Pucharu Świata, podwójnego mistrza świata w lotach narciarskich... Echa plebiscytowej Gali nie ucichły do dziś. I abstrahując od wątku „polityczno-telewizyjnego” aspekt czysto sportowy też jest z gatunku tych do dyskusji. Czy można bowiem przyjąć jakąkolwiek skalę porównawczą dla jednego z zawodników całej drużyny do kogoś, kto większość sukcesów osiąga pozostawiony wyłącznie sam-sobie i losowi w momencie skoku? Wydaje się, że nagrodzenie obu mistrzów można obronić w zależności od przyjętego toku rozumowania i argumentowania.
Przenosząc ów wątek na rynek beskidzkiego sportu też wybór łatwy nie był. Nasza czołówka prezentuje się wszak następująco: Michał Haratyk? Mistrz Europy. Stefan Hula? Medalista olimpijski. Maja Chwalińska? Podwójna medalistka juniorskich mistrzostw Europy. Sebastian Kawa? Trzykrotny mistrz świata. Piotr Żyła? Uznany za najlepszego przez samych kibiców... Bądź tu mądry, itd. Kontrowersji natomiast z jasnej przyczyny mniej.
A propos Gali. Końcem czerwca zorganizujemy kolejne piłkarskie spotkanie pod sztandarem „Futbolowe Asy Beskidów”. Sądzimy, że tak mocnych reakcji towarzyszących naszym wyborom w poszczególnych kategoriach nie będzie. Co więc zrobić, aby Gala się odbyła, a i emocje pojawiły? Może w gronie zainteresowanych tematem osób przeforsować pomysł małej dyskusji o plusach i minusach wcielanej w życie piłkarskiej reformy na poziomie „okręgówki”? Brzmi naprawdę ciekawie.
Plebiscyt odbił się jednak szerokim echem, bo uznany za najlepszego Kurek zdystansował w głosowaniu Czytelników „obrońcę trofeum” Kamila Stocha. Przypomnijmy – dwukrotnego medalistę olimpijskiego z Pjongczangu, w tym złotego indywidualnie, triumfatora Turnieju Czterech Skoczni i Pucharu Świata, podwójnego mistrza świata w lotach narciarskich... Echa plebiscytowej Gali nie ucichły do dziś. I abstrahując od wątku „polityczno-telewizyjnego” aspekt czysto sportowy też jest z gatunku tych do dyskusji. Czy można bowiem przyjąć jakąkolwiek skalę porównawczą dla jednego z zawodników całej drużyny do kogoś, kto większość sukcesów osiąga pozostawiony wyłącznie sam-sobie i losowi w momencie skoku? Wydaje się, że nagrodzenie obu mistrzów można obronić w zależności od przyjętego toku rozumowania i argumentowania.
Przenosząc ów wątek na rynek beskidzkiego sportu też wybór łatwy nie był. Nasza czołówka prezentuje się wszak następująco: Michał Haratyk? Mistrz Europy. Stefan Hula? Medalista olimpijski. Maja Chwalińska? Podwójna medalistka juniorskich mistrzostw Europy. Sebastian Kawa? Trzykrotny mistrz świata. Piotr Żyła? Uznany za najlepszego przez samych kibiców... Bądź tu mądry, itd. Kontrowersji natomiast z jasnej przyczyny mniej.
A propos Gali. Końcem czerwca zorganizujemy kolejne piłkarskie spotkanie pod sztandarem „Futbolowe Asy Beskidów”. Sądzimy, że tak mocnych reakcji towarzyszących naszym wyborom w poszczególnych kategoriach nie będzie. Co więc zrobić, aby Gala się odbyła, a i emocje pojawiły? Może w gronie zainteresowanych tematem osób przeforsować pomysł małej dyskusji o plusach i minusach wcielanej w życie piłkarskiej reformy na poziomie „okręgówki”? Brzmi naprawdę ciekawie.