- Weszliśmy dobrze w mecz, od początku byliśmy stroną przeważającą, która dyktowała warunki na murawie - mówi Marcin Osmałek, szkoleniowiec Orła, którego podopieczni otworzyli wynik meczu w 21 minucie po akcji całego zespołu. Gospodarze rozegrali piłkę od obrony, przez prawe skrzydło, zgranie piłki "na ścianę", piłka znowu wróciła na skrzydło, skąd trafiła do Roberta Mrózka, który pewnie wykorzystał sytuację strzelając z 5. metra. - Serce rośnie, gdy widzi się takie akcje w wykonaniu swojej drużyny. Dużo gry z pierwszej piłki, szybkość, perfekcyjne wykończenie. Ta bramka nas napędziła. - cieszy się Osmałek.

Gwarek nie zamierzał uświetniać jubileuszu oddaniem punktów bez walki. Goście zdobyli bramkę w 40. minucie spotkania po samobójczym trafieniu Mateusza Bieguna, który starał się przeciąć "centrę" zawodnika Gwarka i niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki. Obie drużyny udały się do szatni przy remisowym wyniku.
 


Po zmianie stron w 53. minucie meczu w polu karnym gości faulowany był Mrózek, a rzut karny wykorzystał Szymon Byrtek. Po 7. minutach gospodarze prowadzili już różnicą 2 goli. Kamil Małolepszy odebrał piłkę rywalowi w środku pola i "uruchomił" Mrózka prostopadłym podaniem. Kapitan Orła, który brał udział we wszystkich akcjach bramkowych swojej drużyny, nie pomylił się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i ustalił wynik meczu. - W drugiej połowie także byliśmy drużyną aktywniejszą, nie pozwoliliśmy rywalowi na stworzenie sytuacji. Od początku chcieliśmy zdobyć bramkę. Gdy przeciwnik otrzymał czerwoną kartkę za faul na Łukaszu Byrtku byłem pewien, że to my zdobędziemy 3 punkty - kończy trener Orła.