Przede wszystkim to następstwo kolejnej już tej wiosny porażki piłkarzy GLKS SferaNet. O ile niedawna strata punktów w Tychach w konfrontacji z JUW-e była traktowana jako wypadek przy pracy, tak w sobotę wilkowiczanie polegli w Pszczynie 1:3, a rezultat przystaje do tego, co działo się na boisku. – Wyglądało to tak, jakbyśmy bardziej nastawiali się na to, aby nie przegrać, aniżeli myśleli o wygraniu meczu. Nie wyglądało to dobrze, zwłaszcza, że za bardzo nie stwarzaliśmy sobie okazje, po których moglibyśmy zaszkodzić przeciwnikowi – uczciwie ocenia Krzysztof Bąk, trener byłego na ten moment lidera „okręgówki”, strąconego na 2. miejsce w stawce przez Drzewiarza Jasienica.

Rewanżowa część ligi nie układa się po myśli ekipy z Wilkowic. Prócz wspomnianych już porażek trzeba odnotować domowe „męki” i rzutem na taśmę wywalczone zwycięstwa nad rywalami z Dankowic oraz Bronowa. – Idzie nam trudniej na wiosnę. Nie gramy też jakoś rewelacyjnie. Mimo wciąż dobrej sytuacji w tabeli potrzebujemy wygranych spotkań, aby uniknąć nerwowej końcówki sezonu – podkreśla szkoleniowiec GLKS SferaNet.

W najbliższych tygodniach mistrza jesieni czekają potyczki z innymi drużynami z tego samego podokręgu. O ile wyjazd do Międzyrzecza 27 kwietnia jawi się jako „spacerek”, tak nadchodzące mecze domowe – z niepokonanymi wiosną Czarnymi Jaworze (20 kwietnia) i liderem z Jasienicy (1 maja) – to już nie lada wyzwania...