W pierwszym meczu ligowym przeciwko Iskrze Pszczyna boisko przedwcześnie na skutek urazu opuścić musiał Piotr Jaroszek, który rozbił łuk brwiowy. Podczas wczorajszego spotkania w Bełku kontuzji doznali natomiast Łukasz Błasiak oraz Przemysław Jurasz. I właśnie uraz byłego zawodnika Koszarawy Żywiec wygląda nad wyraz źle. - Przemek po odzyskaniu piłki został sfaulowany od tyłu. Ucierpiało jego kolano, lecz nie wiadomo czy poszły więzadła. Wygląda to jednak bardzo groźnie - kiwa głową Maciej Mrowiec, którego podopieczni wczorajszy mecz kończyli w przewadze jednego zawodnika. Jeden z zawodników gospodarzy ujrzał bowiem "czerwień". 

GKS do Radziechów wracał z trzema punktami po golach Piotra Motyki i Mateusza Janika. - Zwycięstwo pewne, ale bardzo, bardzo ciężkie. Bełk to dobry zespół, który był od nas lepszy piłkarsko. To oni przeważali i stwarzali sobie okazję. My oczywiście również je mieliśmy, ale mniej. Byliśmy jednak skuteczniejsi. To cieszy - przyznał po meczu trener "Fiodorów". 

Potyczka w Bełku była drugą z rzędu, którą Rafał Hałat, nowy nabytek klubu, rozpoczął z ławki rezerwowych. Były snajper boisk "okręgówki" miejsca w pierwszej "jedenastce" zatem sobie póki co nie wywalczył. Co ciekawe, jako jedyny z piłkarzy, którzy tego lata dołączyli do Radziechów. - Rafał trenuje, biega, stara się. W zespół wchodzi powoli, dajemy mu jeszcze czas - skomentował Maciej Mrowiec.