Kamil Ociepka: Zagrożenia dla naszej gry na wiosnę nie ma
Zmiana na ławce trenerskiej i ubytki kilku piłkarzy stanowiących o obliczu drużyny – z Zabłocia napływały dotąd obecnej zimy wieści nie do końca optymistyczne. Przysłowiowe światełko w tunelu – jak przekonuje w STREFIE WYWIADU prezes Orła Kamil Ociepka – jednak się pojawiło.
SportoweBeskidy.pl: Niepokojące kuluarowe wieści z opcją nieprzystąpienia drużyny do a-klasowej wiosny włącznie – jakie są w tej materii fakty?
Kamil Ociepka: Odnosząc się do naszej gry w lidze, to zagrożenia nie ma. Startujemy! Zobaczymy, z jakim efektem, bo kart to raczej rozdawać nie będziemy. Chciałbym, abyśmy dobrze wystartowali. Biorę „na klatę”, jeśli tak natomiast się nie stanie.
SportoweBeskidy.pl: Ale rewolucji kadrowej nie uniknęliście? Zwłaszcza odejście trenera po latach pracy w Orle może odcisnąć jakieś piętno.
K.O.: Jakościowo brak Mateusza Saltariusa to na pewno strata. Był w końcu trenerem, zawodnikiem, a nawet działaczem, bo sporo w klubie robił dobrego. Nie będzie z nami też bramkarza Ireneusza Szpałka i doświadczonych piłkarzy – Gracjana Haki i Dariusza Stokłosy. Nie czarujmy rzeczywistości – to poważne osłabienia.
SportoweBeskidy.pl: A jest już nowy trener, który zespół „poskłada”?
K.O.: Tak, zaczynamy w tym tygodniu treningi pełną parą. Poprowadzi je już nowy szkoleniowiec drużyny seniorów Roman Folek. Wierzę, że okaże się takie rozwiązanie dobrym wyborem. Rozmawialiśmy też z innymi trenerami, ale nie zdecydowali się ostatecznie objąć Orła. Treningi odbywały się pod okiem najbardziej doświadczonych zawodników, więc czasu nie zmarnowaliśmy. Dłużej natomiast zwlekać z decyzją nie mogliśmy.
SportoweBeskidy.pl: Pod względem organizacyjnym klub z Zabłocia pójdzie do przodu?
K.O.: Dla mnie ważne jest to, że pojawiło się kilka osób, które chcą działać. Układamy to wspólnie z wiceprezesem Grzegorzem Janikiem, który ostatnimi czasy pod moją nieobecność trzymał wszystko w ryzach. Pomógł nam też w trudnej sytuacji poprzedni prezes Sylwester Jurek, dzięki czemu udało się zamknąć rok pod względem formalnym. Czekamy teraz na lepszą pogodę, aby zrobić coś wokół klubu. W planach jest stworzenie kolejnej toalety, melodią nieco dalszej przyszłości jest modernizacja elewacji budynku. Przyda się więc każda pomoc.
SportoweBeskidy.pl: A jeśli dotknie was los degradacji do B-klasy?
K.O.: Rywale nie mają do nas dużej straty, natomiast pytanie czy B-klasa będzie w ogóle miała rację bytu. Już w tym sezonie to rozgrywki trochę na siłę, ale dzięki temu mamy A-klasę na w miarę przyzwoitym poziomie. Przyznam, że wolałbym nawet 18-zespołową ligę. Co ma być, to będzie – wyraźnie powiem jednak, że to nie koniec Orła Zabłocie, czego niektórzy nam nieprzychylni życzyliby. Ogromną wartością jest to, że większość obecnej kadry stanowią zawodnicy stąd. Świetną robotę widać w grupie kończącej wiek trampkarza, gdzie nieocenione jest wsparcie Leszka Dziędziela. Nastawienie mamy więc optymistyczne.
SportoweBeskidy.pl: Na walkę o awans będziecie zapewne też spoglądać z zaciekawieniem – kto zostanie mistrzem?
K.O.: Moim zdaniem kwestia ta rozstrzygnie się między zespołami z Kończyc Małych i Chybia. Cukrownik robi progres z rundy na rundę, a jeszcze, gdy ostatecznie wzmocni tę drużynę Saltarius, to będzie mocna. Wydaje się jednak, że obecny lider jest najbardziej poukładany i dziś postawiłbym na LKS Kończyce Małe w roli mistrza.