SportoweBeskidy.pl: Rok temu prezes Klaczak mówił, że IV liga jest nieopłacalna. Większe koszta, mniejsze zainteresowanie kibiców... Awans, to tak na złość prezesowi? 
Kamil Sornat: (śmiech) Budowaliśmy drużynę przede wszystkim z wizją, aby przyciągnąć ponownie kibiców na skoczowskie trybuny. To według mnie udało się zrobić, dzięki wynikom, ale też ładnej grze, którą prezentowaliśmy podczas minionego sezonu. 
 
SportoweBeskidy.pl: Czyli awans nie był celem od samego początku?
K.S.: Nie, zarząd takowego celu mi nie postawił. Czy ten sukces przyszedł z trudem? Ciężko powiedzieć. Okazało się w trakcie sezonu, że jesteśmy drużyną dominującą w tej lidze. Fajna atmosfera i dobra praca na treningach przyniosła efekt. Z góry jednak tego nie zakładaliśmy rok temu. 
 
SportoweBeskidy.pl: Ale ściągnięcie takich zawodników jak Michał Szczyrba, Mieczysław Sikora czy Kamil Kotrys sugerowało, że nie będziecie grać o środek tabeli. 
K.S.: Przejmowałem drużynę w IV lidze i nie byłem wówczas odpowiedzialny za budowanie jej. Nie udało się utrzymać na tamtym szczeblu rozgrywkowym i to na moich barkach spoczywała później rola tego, który ma zbudować zespół w “okręgówce”. Stworzyliśmy drużynę z ludzi, którzy są związani ze Skoczowem. Wyżej wymienieni zawodnicy wpisują się w koncepcję tego projektu. Nigdy nie bałem się też dawać szansy młodym zawodnikom, szczególnie w końcówce sezon otrzymali oni więcej szansy. Chcemy, aby tak jak kiedyś miało to miejsce, jakiś zawodnik spod naszych skrzydeł wypłynął na szersze wody. 

 
SportoweBeskidy.pl: Aby nie powtórzyła się sytuacja sprzed roku trzeba wzmocnić zespół. Klub finansowo jest na to odpowiednio przygotowany?
K.S.: To nie jest pytanie do mnie tak naprawdę tylko do zarządu. Ja swoje warunki przedstawiłem dotyczące polityki transferowej. Czekam teraz na zielone światło od włodarzy. 
 
SportoweBeskidy.pl: Za Damianem Szczęsnym można spodziewać się kilku innych ciekawych nazwisk? 
K.S.: Za wcześnie teraz mówić o szczegółach, ale w kuluarach zawsze toczone są jakieś rozmowy. Damian na pewno by się mieścił w naszej polityce transferowej, ponieważ jest ze Skoczowa. Na pewno 3-4 wzmocnienia wniosłyby trochę świeżości do naszego zespołu. 
 
SportoweBeskidy.pl: Obecna kadra dałaby sobie radę na IV-ligowym szczeblu? 
K.S.: Do jakiegoś pułapu na pewno. Posiadamy w kadrze 13-14 zawodników, którzy reprezentują daną jakość. Poziom gry jest jednak w IV lidze zdecydowanie wyższy, aniżeli w “okręgówce”. Z pewnością potrzebujemy poszerzyć naszą kadrę, aby wzrosła konkurencja. 
 
SportoweBeskidy.pl: Jaki z minionego sezonu utkwi trenerowi najbardziej w pamięci?
K.S.
: Wszystkie spotkania były podobne do siebie. Chodzi mi o to, że wszyscy mobilizowali się nas, zgodnie z powiedzeniem “bić mistrza”. Nawet "czerwona latarnia" tych rozgrywek spięła się na mecz z Beskidem. Na pewno konfrontacja z BKS-em była jedną z lepszych. Były to takie lokalne derby. Bielszczanie po porażce 0:5 jesienią wyszli naprawdę naładowani energią i daliśmy naprawdę dobre widowisko, przy licznej widowni. 
 
SportoweBeskidy.pl: Sentyment pozostał … 
K.S.: Tak, zawsze tak jest, jak występuje się przeciwko byłemu klubowi. Czas w bialskiej Stali mile wspominam. Począwszy od trenerów i zawodników aż do kierownika Linnerta, z którym miałem przyjemność zbić “piątkę”. Zawsze jest też to okazja, by porozmawiać z moim byłym trenerem Mirkiem Szymurą, którego bardzo cenię. Nie spodziewałbym się, że spotkam się z BKS-em na poziomie ligi okręgowej. Miejsce tego klubu, podobnie jak Beskidu, jest znacznie wyżej. 
 
SportoweBeskidy.pl: Jakie cele na nowy sezon?
K.S.: Tak jak wspomniałem wcześniej, czekam na zielone światło dotyczące mojej wizji polityki transferowej. Na razie nic więcej nie mogę powiedzieć. Jeśli w przyszłym sezonie dojdzie do reorganizacji w IV lidze to utrzymanie się na tym poziomie będzie bardzo wymagającym zadaniem. Musimy dlatego wzmocnić naszą kadrę by móc ten cel spełnić i utrzymać się więcej niż jeden sezon.