Na pucharowy mecz z a-klasowym LKS-em Pogórze drużyna z Pruchnej udała się bez nominalnego golkipera. To nie jedyna przyczyna porażki w rozmiarach niecodziennych. Pruchna Reprezentant „okręgówki” stracił z niżej notowanym rywalem aż dziewięć goli. Dawid Miąsko, który próbował zastąpić między słupkami Andrzeja Skrockiego nie uchronił kolegów z zespołu od porażki 9:3. – Przeżyliśmy deja vu. Przed rokiem odpadliśmy z pucharu w Ochabach – klaruje podłamany Marcin Bednarek. – Kilku zawodników nie wystąpiło, pojechaliśmy na mecz bez bramkarza, ale to nas nie usprawiedliwia. Zagraliśmy fatalnie, praktycznie każda akcja przeciwnika kończył się bramką. Jestem w dołku, to nie może tak wyglądać. W ofensywie prezentowaliśmy się nieźle, chciało nam się atakować, stwarzaliśmy sytuacje, natomiast w defensywie była katastrofa, odpuszczaliśmy. Wynik jest niepokojący – dodaje.

Sytuacja kadrowa drużyny na tydzień przed inauguracją zmagań ligowych jest nie do pozazdroszczenia. – Początek rozgrywek jest bardzo ważny, a nasza sytuacja kadrowa przed pierwszym meczem może się nie poprawić. Jest okres urlopowy, zawodnicy planują wyjazdy także na przyszły weekend. Niestety takie są uroki ligi amatorskiej. Liczę na to, że będzie z nami Andrzej Skrocki, który ze względu na sprawy osobiste z Pogórzem nie mógł zagrać. – mówi opiekun LKS-u z Pruchnej.

Odnotować należy, iż rewelacja poprzedniego sezonu trzy bramki w pucharowym meczu zdobyła. Na listę strzelców wpisali się Piotr Skoneczny oraz dwa razy Paweł Pańta, raz z rzutu karnego.

Drużyna z Pruchnej wystąpiła w następującym składzie: Miąsko – I.Brachaczek, Kowalski (80′ Kacprzak), Bednarek, J.Gabryś, Pańta, K.Brachaczek (46′ Brzyszkowski), Duraj (46′ Banot), Wójcik, Mizia, Skoneczny.