Bez zbędnej "gierki wstępnej" rozpoczęli podopieczni Tomasza Wuwera mecz w Ciścu, który na dobrą sprawę zakończył się już w pierwszej połowie. Przyjezdni spotkanie rozpoczęli ze sporym animuszem, czego efektem była zdobyta bramka już w 5. minucie. Szymon Płoszaj kreatywnie zagrał do Dawida Mazurka, który zdecydował się na uderzenie na bramkę. Kto wie czy Mirosław Dziedzic z ów próbą nie poradziłby sobie, gdyby piłka na grząskiej nawierzchni nie nabrała kozła. Minęło kilkanaście minut, a było już 0:2. Tym razem na listę strzelców spisał się asystujący chwil kilka wcześniej Płoszaj, który wykorzystał centrę Bartłomieja Ruckiego. Liderujący w rankingu snajperów bielskiej "okręgówki" Płoszaj przed przerwą raz jeszcze ukuł gospodarzy. Co ciekawe, ten gol dla Wisły był niemalże kopią tego wcześniejszego. To jednak nie był koniec strzeleckiego popisu wiślan. W 38. minucie Maksymiliana na deski posłał Dariusz Juroszek uderzeniem z najbliższej odległości. 

Po zmianie stron bramek oglądaliśmy mniej - ba! raptem jedną - co jednak nie oznacza, że okazji ku ich zdobyciu brakowało. Bynajmniej. W korzystnej sytuacji nieznacznie pomylił się Płoszaj, a Dariusz Rucki ostemplował słupek, chcąc chyba upodobnić się do Marcina Mazurka, którego w pierwszej połowie od zdobycia gola również powstrzymało aluminium. D.Rucki uśmiechnąć mógł się jednak po godzinie gry, kiedy to głową pokonała Dziedzica po dośrodkowaniu swojego brata, ustalając tym samym rozmiar zwycięstwa swojego zespołu. 

Protokół meczowy poniżej.