
Klasyk z niespodzianką
Konfrontacje ekip ze Skoczowa i Drogomyśla urosły w poprzednich latach do miana klasyków. I choć teraz mecz Beskidu z Błyskawicą miał wyłącznie charakter testowy, to bynajmniej emocji nie zabrakło.
Przedstawiciel IV ligi śląskiej do sparingu przystąpił wreszcie w liczniejszym zestawieniu kadrowym. Na boisko po dłuższej przerwie powrócił m.in. snajper Krzysztof Koczur, swoje minuty zaliczyli również inni rekonwalescenci, a więc Marcin Wysiński i Damian Król. – Liczebnie wygląda to rzeczywiście lepiej, ale dojście do optymalnej formy trochę czasu niestety zajmie. Zaległości treningowe są widoczne – podkreśla trener drogomyślan Krystian Papatanasiu.
Zespół wyżej notowany miał po sparingu mniej powodów do zadowolenia. A to choćby dlatego, że piłka lądowała wyłącznie w siatce Błyskawicy. Krzysztof Surawski dał prowadzenie dobrze dysponowanemu Beskidowi po skutecznym wyegzekwowaniu rzutu karnego, zaordynowanego w następstwie upadku w „16” Adriana Sikory. Już w części drugiej solową szarżą popisał się Krystian Dudajek, który perfekcyjnie wyłożył piłkę Tomaszowi Juraszkowi, by ten dopełnić mógł formalności z najbliższej odległości. Piłkarze Błyskawicy w wykorzystywaniu swoich okazji byli za to mało precyzyjni. Najlepsze sytuacje zmarnowali po przerwie w sparingu zawodnik testowany oraz Daniel Krzempek.
Konkluzja wynikająca z test-meczu w przypadku zespołu z Drogomyśla nie odnosi się w głównej mierze do końcowego rezultatu. Trener IV-ligowca potraktował spotkanie szkoleniowo jako przygotowanie pod kątem wiosennej premiery. – Beskid gra tym samym ustawienie, co Unia Turza Śląska, z którą zaczniemy rundę rewanżową. Chciałem zobaczyć, jak będziemy funkcjonować przy różnych wariantach na tle naszego przeciwnika. Dopóki byliśmy konsekwentni w defensywie wyglądało to dobrze, później jednak wkradła się nerwowość, a morale niestety opadło – podsumowuje Papatanasiu.