Faworyzowani gospodarze, by myśleć o pozostaniu w grze o czołową „6” Plus Ligi, nie mogli pozwolić sobie na punktowe straty z bielskim outsiderem. I zgodnie z rokowaniami przedmeczowymi nie mieli żadnych kłopotów z wypunktowaniem szwankujących gości.

Pierwszy set był w miarę zacięty. Cuprum odskoczył na 13:10, ale wówczas do gry włączył się Ukrainiec Oleg Krikun, którego skuteczność pozwoliła wyrównać wynik. Kiedy przyszło do decydujących rozstrzygnięć bielszczanom ręce co rusz drżały. Zagrywki popsuli Jakub Bucki i Bartosz Cedzyński, zaś w aut zaatakował Bartosz Janeczek i... było po emocjach.

Hulać podopiecznym Pawła Gradowskiego lubinianie pozwolili jeszcze tylko na wstępie drugiego seta. BBTS prowadził 5:2, ale niebawem goście zupełnie zacięli się w ataku, a kontry egzekwowali z chirurgiczną precyzją Łukasz Kaczmarek oraz Piotr Hain. 9 wygranych akcji z rzędu było najlepszym dowodem kolosalnej różnicy na rzecz miejscowej ekipy. Tę szybko dało się dostrzec także w następnej odsłonie. Siatkarze z Lubina komfortowe prowadzenie 13:8 osiągnęli po kilku kosztownych pomyłkach Buckiego w ataku. I cóż z tego, że lubiński zespół wkrótce się rozkojarzył i dystans drastycznie zmalał, skoro druga część seta była całkowicie jednostronna. Wśród gospodarzy brylował Robert Taht, mecz zakończył natomiast klarownym 3:0 blok Keitha Puparta.

Cuprum Lubin – BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:22, 25:15, 25:18)

BBTS:
Peacock, Tarasow, Siek, Krikun, Łukasik, Cedzyński, Jaglarski (libero) oraz Janeczek, Bucki, Maciończyk, Piotrowski, Skowroński
Trener: Gradowski